..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0


***

Niektórzy bali się pełni, zamykali okna, odmawiali modły, odprawiali zaklęcia. chronili dzieci amuletami o niezwykłej mocy zakupionymi po promocyjnej cenie u handlarzy. Noc stała się czarna a księżyc zaglądał do domów rozświetlając nawet najbardziej ciemne zakątki pokojów magicznym światłem. Inni kładli na okna czosnek jako ratunek przed wampirami lub kładli gałązkę oliwki pod drzwiami aby Przeklęte Dusze nie nawiedzały domowników.
Tylko oni siedzieli bez obawy na tarasie w gospodzie w której zatrzymali się na noc. Na bezchmurnym niebie gwiazdozbiory widoczne były jak na gołej dłoni. Noce stawały się coraz chłodniejsze, wiał lekki wiatr.
- Piękna noc - powiedział Gorhan wpatrując się w ciemną taflę nieba.
- Piękna północ - poprawiła go elfka, nasuwając bardziej na ramiona koc którym się okryła.- wiesz chciałabym już wrócić do mojego ciała- mówiła powoli, Gorhan obejrzał się w jej stronę - tej dziewczynie nie podoba się moja obecność, nawet nie wiesz jak jest trudno utrzymać duszę w czyimś ciele. Gorhan tak nie można- wpatrywała się w jego szafirowe oczy - to nie jest moje ciało, a ona się buntuje. Nieraz dochodzi do tego że nie mogę poruszyć palcami u ręki, a pomyśl co to znaczy dla kogoś takiego jak ja.- mówiła powoli rozprostowując palce prawej dłoni przed jego oczami.
- Wiem że w Zakarum nie mają ciał więźniów - zaczął powoli. - Dowiedziałem się tego ze sprawdzonego źródła - powiedział wstając ze swojego miejsca i podchodząc do barierki wkładając ręce w kieszenie- nie ma ich również w Świątyni Zeny która zapoczątkowała Zakarum, w zamku króla Thordena również nie ma po nich śladu. Nie mam pojęcia, cholera - kopnął kamień który odbił się od krzesła i spadł na dół z tarasu.
- Ale ja wiem, podczas tych trzech tygodni w więzieniu zdążyłam dowiedzieć się ciekawych rzeczy, a i przy tym gdzie trzymają ciała również- powiedziała i usiadła wygodniej. - Są w Wieży w Dorthen.
- To tylko trzy dni drogi stąd - ucieszył się Gorhan. - Moglibyśmy wyruszyć z samego rana i tak nie trzyma nas nic w tym miasteczku więc dlaczego by nie.
- Gdyby to było takie proste - powiedziała smutnym głosem- zapomniałeś chyba że jesteśmy tylko we dwójkę, a zamku strzeże Targess.
- Przecież to tylko głupi magik który myśli że jest najpotężniejszy- zdenerwował się Gorhan- sam dałbym mu radę.
- Tak? - zdziwiła się ironicznie Callista- ostatnio, to znaczy za starych dobrych czasów wolności, uciekałeś przed nim jak mysz przed kotem- zakpiła z elfa który nawet słowem się nie odezwał, tylko wpatrywał się w przestrzeń w bezruchu.
W niezmąconej do tej pory nocnej ciszy dało się wyłowić glos miauczącego kota, i krzyczącej kobiety która szybko zamilkła. Niewiadomo skąd tuż nad głową Gorhana przeleciał nietoperz, zawrócił przy barierce i odleciał z powrotem. Cisza robiła się niezręczna, Callista zaczęła bawić się frędzlami koca którym była owinięta, a Gorhan w bezruchu wpatrywał się przed siebie.
Zrobiło się bardzo cicho, słychać było tylko szum liści poruszanych przez wiatr na pobliskim drzewie. Za barierką gospody widać było pogrążone we śnie Torlan, pełnia jest chyba najspokojniejszym czasem w tym wesołym miasteczku. Ulica była pusta i szara, czasem widać było świecące oczy kotów które pełni się nie bały i bez obaw podążały swoimi ścieżkami. Księżyc który wyglądał jak złoty talerz, nadal śledził drogę słońca, może w nadziei że kiedyś się spotkają.
- Dlaczego cię złapali? - spytała niespodziewanie przerywając ciszę.
- Powiedzmy że dlatego gdyż okradłem z pieniędzy jakiegoś dworzanina na targu w Borgen. Ale nie pytaj się o szczegóły.
- Nie mogę uwierzyć że dałeś się złapać. Co się z tobą stało? - zapytała.
- Starzeję się.
- Ha ha ha - nie wytrzymała ze śmiechu, Gorhan również się śmiał. Gdy uspokoili się cisza trwała o wiele dłużej niż poprzednio.
- Gorhan - Callista przemogła się. - Co robił jeden z Vadethów w lesie?
- Co? - momentalnie odwrócił się w jej stronę.
- Vadeth - powtórzyła. - Gdy pomagałam ci się uwolnić z węzłów leżał na ziemi, co on tam robił?
- Faktycznie - przypomniał sobie. - Leżało to ścierwo pomiędzy więźniami. Ale skąd się tam wzięło? Zaraz, spadło z nieba, chyba.
- Nie rób sobie jaj, jak to spadło z nieba? - zniecierpliwiła się.
- A skąd ja mogę wiedzieć jak spadło, normalnie, leciało i jebs na ziemię- powiedział gestykulując rękoma, tak że wyglądał jak obłąkany.- Spadło.
- Zaraz - zastanowiła się. - To Vadeth zabił tych centaurów.
- Teraz to ty gadasz bzdury. Po co miałby to robić?
- Oj, słuchaj mnie i nie przerywaj! - prawie krzyknęła Callista. - Mam w głowie kilka scen - zaczęła już spokojniej. - Dokładnie dwie, one nie są z mojego życia - zaznaczyła - tylko życia tej elfki w której niestety teraz siedzę. Pierwsza to gdy grupa prowadzona przez centaurów przeszła a ona została sama, wystraszyła się czegoś, coś było za nią, a na ramieniu poczuła lodowatą dłoń, pamiętam tekst: "Znalazłam cię" tylko nie wiem kto do kogo to powiedział. To wszystko co do pierwszej, a druga scena to jak, kilkunastu wieśniaków szło gościńcem, śpiewali coś wesołego, ale patrzyli jakoś dziwnie na tą dziewczynę, z tej sytuacji pamiętam tylko część czyjejś wypowiedzi: "...się z czego cieszyć", dziwne - elfka wstała i podeszła do Gorhana. - Czuję że będą kłopoty.
- Kłopoty to ty kobieto masz, od kiedy zostałaś zabójczynią - powiedział uśmiechając się.
- Nie chodzi mi o kłopoty z prawem, bo to nie są kłopoty. - A jak myślisz kto zabił tych centaurów?
- Ty - podpowiedział krótko.
- I tu się mylisz, nie mam tak rozwiniętej magii natury aby władać pnączami, pyzatym dopiero co dostałam się do jej ciała, nie miałam siły aby czarować a obcych aur nie wykrywałam, to musiał być ten Vadeth. Mam wrażenie że chcą coś od niej, jak ona ma w ogóle na imię? - zastanowiła się opierając o barierkę i wpatrując w elfa.
- Szczerze, nie mam zielonego pojęcia- wzruszył ramionami i usiadł na miejscu z którego przed chwilą wstała elfka.
- Ashira - powiedziała cicho po chwili.
- Słucham?
- Ashira - odwróciła się w jego stronę. - Tak ma na imię. Nie pytaj się, skąd wiem, po prostu wiem, w końcu siedzę w jej ciele. Ciekawe jak długo wytrzyma jedno ciało z dwoma duchami - zastanowiła się.
- Nie znam się na tym, ale myślę że jeśli to ty jesteś duchem przewodnim, to niedługo - uśmiechnął się znacząco.
- Sugerujesz coś?
- Skądże - popatrzył na nią. "Nie poznaję jej, spokojna, opanowana, nie, ta zmiana ciał źle na nią wpływa, trzeba to zmienić jak najszybciej, nie dopuszczę aby stała się potulna jak baranek, nie wyobrażam sobie jej takiej" pomyślał uśmiechając się. -Wracając do Vadethów, to kiedy trafiłaś do Zakarum, naturalnie z tajnych źródeł, dowiedziałem się że do zamku Qanthe przybyła ich grupa. Co chcą, nie mam pojęcia, tego nikt z moich znajomych nie wie. Ale wiem że jest ich około sześciu. Przewodzi nimi jakiś Lord, ale to nie jest istotne bo co mogą chcieć zmory od nic nie znaczącej elfki?- zastanawiał się.
-Gorhan, co to za tajne źródła?- zapytała z troską w głosie- zmieniłeś gildię?
Pomiędzy rozmawiającymi przebiegł biało czarny kot, który wskoczył na barierkę i zeskoczył gdzieś dalej. Wiatr nadal poruszał liśćmi, dając piękny koncert. Gorhan wpatrywał się w podłogę nie odpowiadając elfce na pytanie, natomiast ona czekała, cierpliwie, co jej się nie zdarzało nigdy, a co jest efektem ubocznym dwóch różnych dusz w jednym ciele. Księżyc przesuną się nieznacznie po ścieżce którą wędrował co noc, patrzył z góry swym wielkim okiem na wesołe miasteczko Torlan, ciche i spokojne jak rzadko kiedy.
- Trochę zmieniło się, kiedy byłaś w Zakarum. Gildia upadła, prawie wszyscy stracili chęć do działania w niej. Poczuliśmy się zdradzeni i oszukani, przez ciebie - mówił nadal unikając jej wzroku. - Złamałaś zasady, które sama wprowadziłaś jako liderka. Zabijamy na zlecenie, a nie z powodów osobistych, tym bardziej ważnych osobistości. Wyruszyłaś sama bez słowa, a potem dowiedzieliśmy się ze zabiłaś sześciu królów i jakiegoś kapłana. Zdania były podzielone, bronili cię, nie wierzyli ze to ty mogłaś tego dokonać ale tych co wierzyli było więcej. Zemszczą się zgodnie z zasadami, jakie wprowadziłaś. Gdy dowiedzą się ze uciekłaś z Zakarum zaczną cię szukać więc to, że jesteś w ciele Ashiry, jest na twoja korzyść...
- A ty po której byłeś stronie?- wpadła mu w słowo, krzyżując ręce na piersi, ale nie doczekała się odpowiedzi.
Gorhan nadal patrzył się w to samo miejsce, nie poruszył się nawet.
- Do cholery - wykrzyknęła nagle. - Dobra zabiłam ich, króla Goneda, ZelAm Se, Todena, Zalusa, Ludwika, Tankreda zabiłam ich! I tego kapłana Gelona i wiesz co, nie żałuję tego! Obudziłam się i coś kazało mi ruszyć, coś kazało mi zabijać, wiesz to chyba instynkt zabójczyni. Więc ruszyłam, dotarłam do każdego zamku, ominęłam niczym kotka bezszelestnie staże które nawet nie spodziewały się mnie. - mówiła z pasją wpatrując się w świecący jak talar księżyc- ruszyłam w poszukiwaniu komnat, każdemu z sześciu królów wbiłam po jednym z noży jakie ze sobą miałam, a wszystkie były takie same. Miały srebrną rękojeść, i elfie runy na ostrzu. Niekiedy czekałam za kotarą aż król skończy igraszki ze swoją żonką, taki mały akt łaski z mojej strony, ale potem już bezlitośnie wbijałam w serce sztylet po samą rękojeść, nie krzyczeli obezwładniłam ich czarami- dodała uśmiechając się leciutko- nawet nie wyobrażasz sobie tego widoku, śpiący mężczyzna a chwilę potem martwy mężczyzna, i ten moment kiedy wbijasz sztylet, oraz to ciało kiedy w ostatniej chwili życia chce rzucać się na boki i wydaje z siebie ostatni dech, a potem już nie tamująca się rzeczka krwi którą łapczywie wpija pościel. Dla takich chwil warto żyć Gorhan, druhu miecza. Gdy skończyłam z Gelonem złapali mnie strażnicy Zakarum, czekali na mnie wiem to, ktoś mnie wsypał, tylko że nikt oprócz mnie nie wiedział co chcę zrobić. Wiesz przez ten czas w Zakarum, nic mi się nie śniło, żadna z zabitych dotąd istot, spałam spokojnie. Nareszcie spokojnie. Ale o samym Zakarum nie powiem ci nic, tam po prostu trzeba samemu być. -dodała już ciszej.
- Zaraz, zaraz - zastanowił się przecierając skroń dłonią- jak to instynkt? Co ty pierdolisz?
- Gorhan, nieraz miałam wrażenie gdy podróżowałam od zamku do zamku, bez odpoczynku, jakbym patrzyła na to wszystko zza oczu które nie były moimi, jakbym patrzyła na nie moje ręce, ale mimo wszystko to byłam ja.
- Ale dlaczego właśnie ich, dlaczego aż, albo tylko sześciu? - wstał gwałtownie coraz bardziej czując że się w tym wszystkim gubi.
- Szczerze? - zapytała. - Nie mam pieprzonego pojęcia. Liczyła się tylko śmierć.
- Callista! - Gorhan podszedł szybko do elfki odwrócił ją gwałtownie twarzą do siebie, patrzył w jej delikatne dla elfów rysy twarzy, i nagle doznał olśnienia. - Czy podpadłaś jakiemuś czarownikowi, zanim wymordowałaś królów? - Callista przecząco pokręciła głową. - Chyba wiem, o co chodzi. Przecież to takie proste, no tak zabójczyni, mord, zanik własnej osobowości, no pewnie wszystko się zgadza - Gorhan zaśmiał się, a elfka wpatrywała się w niego jak na obrazek. - Skarbie, ktoś cię zahipnotyzował - powiedział jednym tchem.
- No chyba sobie żarty robisz, wyczułabym obcą aurę! - elfka zdenerwowała się na dobre.
"A jednak nie wszystko stracone, te same płonące oczy, i ten grymas obrażenia na twarzy" pomyślał nadal się uśmiechając.- Ktoś ważny musiał maczać w tym palce skoro nie wyczułaś obcej magicznej aury, ani ty ani inni z gildii, bo przecież wyruszyłaś prosto z niej. Tylko ciekawe kto to taki?
- Zahipnotyzowana? - powtórzyła cicho. - To niemożliwe.
- Moja droga w tych czasach wszystko jest możliwe.
- Zahipnotyzowana? - nie mogła uwierzyć.
- Chodź, dosyć na dzisiaj tych rozmów przy pełni -objął elfkę delikatnie- chodź do środka jutro dowiemy się o co w tym wszystkim chodzi- mówił prowadząc ją do środka.
- Jak to? - nie zrozumiała.
- Na razie to nie jest ważne, jutro też jest dzień. Chodźmy w środku jest cieplej.
- Ale nie zostawisz mnie tej nocy samej?
- Jakżebym mógł - zapewnił najpiękniejszym ze swoich uśmiechów.
Dwie postacie znikły za zamykającymi się drzwiami prowadzącymi na taras, z którego widać było spokojne jak nigdy miasteczko. Szare mury domów, przejmująca cisza i jasne światło księżyca nadało miasteczku dziwnie spokojną i czarującą aurę. Pomiędzy uliczkami nie było nikogo, rozrzucone na ryneczku śmieci zmieniały miejsce unoszone przez wiatr który się wzmagał. W najciemniejszym rogu rynku pomiędzy stertami śmieci zapaliły się czerwone oczy, wszystkie szczury natychmiastowo uciekły a pewna postać wyszła z cienia. Był to mężczyzna odziany w ciemną tunikę i brązowe spodnie, jego peleryna rozwiana na wietrze i zupełnie białe włosy ulegały sile wiatru i jego kierunkowi. Mężczyzna szedł w stronę tarasu na którym przed chwilą rozmawiała para elfów, szedł wolno bez pośpiechu ale zwinnie i lekko. Wyglądał jak potwór z za światów, czerwone płonące oczy, białe włosy rozwiane na wietrze, czarna peleryna i jednoręczny miecz przy pasie dawały efekt istoty z najgorszych koszmarów. Takiej którą straszy się niegrzeczne dzieci, istotą o płonącym spojrzeniu i śmiercionośnych kłach. Rację miał ten który powiedział że podróżując podczas pełni można spotkać przeznaczenie, wroga, przyjaciela, albo śmierć. Gdzieś w wąskiej uliczce zaświeciły się oczy kota, gdzieś po bruku przebiegł wystraszony szczur, a wszędzie śpiewały liście, na nutę wiatru. Tylko księżyc sprawdzał jeszcze czy wszyscy śpią. Tej nocy prawie wszyscy spali cicho i spokojnie, wszyscy prócz pary elfów, które po długiej rozłące znowu złączyły się w magicznym tańcu ciał. Mężczyzna zatrzymał się tuż pod tarasem, uśmiechną się, pokiwał przytakująco głową i znikną we mgle która nagle się pojawiła, a jeszcze szybciej znikła.

Cdn...

Lady Callisto.


strony: [1] [2] [3] [4]
komentarz[12] |

Komentarze do "W stronę przyszłości cz.1"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.035977 sek. pg: