..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0



Powrót do rzeczywistości

To musiało kiedyś nastąpić. Przymierzaliśmy się do tego od kilku dni. Najpierw, w niedzielę o 11:00, opuścili nas Konor i Kolo_z_Wrocka. Niestety, nasz barbarzyńca miał pilne sprawy do załatwienia w Tatrach... Poza tym tam czekała na niego ukochana Jaskółka, którą musiał zostawić, by móc pobyć z nami chociaż kilka dni. Kolo udał się z nim, w przekonaniu, że Khaz i Corw pojadą następnym pociągiem, który we Wrocławiu miałby być gdzieś tak koło 4:00, a niespecjalnie mu się chciało trafić do domu w środku nocy. Zaś samotna podróż, trwająca 8 godzin, jest średnio przyjemna.
Najwięcej prób opuszczenia Mazur miał Corwin, który wyjeżdżał już od niedzieli, a dopiero w środę się z nami pożegnał. Niewiele brakowało, a w sumie wszyscy zostalibyśmy pewnie jeszcze tydzień. No może nie wszyscy, a ja z Inarritu i Adraste, bo Modzel i GS musieli być w domu przed piątkiem, czy jakoś tak.
Wstaliśmy wszyscy bladym świtem o 8:00 i rozpoczęliśmy od śniadanka. Dziewczyny miały jechać pociągiem o 9:05. Jednakże, jak się okazało, nikt nie był gotowy do drogi. Wspólnie ustaliliśmy, że pojadą tym o 11:02, a do tego czasu się spakują i pomogą w sprzątaniu domku. No niestety.. Nie dało rady obejść tego przykrego obowiązku. A i tak pewnie jak rodzice przyjadą na działkę, to się okaże, że wiele rzeczy jest nie zrobionych. Oj, ciężkie wówczas może stać się moje życie.
Uwijaliśmy się jak mrówki. Nie pamiętam za specjalnie, jak podzieliliśmy się sprzątaniem, ja posprzątałam na poddaszu, pochowałam koce i zamiotłam podłogę, a potem na dole w “kuchni” umyłam kuchenkę i wyczyściłam regał. W międzyczasie Adraste i Inarritu chyba sprzątały podwórko, a potem zajęły się podłogą na parterze. Modzel z pomocą Daniela rozkręcił huśtawkę, a następnie używając Grubej Smoczycy zdjął siatkę ze słupków, gdzieś tam po drodze myjąc jeszcze resztki naczyń.
Dobra... wszystko wyczyszczone (w miarę) i pochowane... Lampa gazowa i te naftowe zaniesione na poddasze, grill i kuchenka gazowa również. Piłka do siatki też zaniesiona do domku.
Kolej na rozwożenie ludzi.

W dniu dzisiejszym najpierw pożegnaliśmy Ognistowłose damy i myszonki. Gruba żegnała swoich podopiecznych z wielkim smutkiem. Na szczęście dziewczyny wyznaczyły jej wizyty, więc może nie będzie tak źle.
Pierwsi pasażerowie na pokład marsz, a teraz ładnie pomachać domkowi i pozostałym. Po drodze na dworzec trzeba jeszcze wyrzucić śmieci, na parkingu dla tirów. Ale co to... Ktoś ukradł kontenery. Nic to. Zostawiłyśmy owe zbyteczne pakunki i ruszyłyśmy w stronę dworca. Tym razem Adraste nie łapała jaszczurek na peronie. Grzecznie poczekałyśmy na pociąg, a potem jeszcze na odjazd. Tym razem nie było to już 20 minut, a znacznie mniej. Żelazna maszyna w końcu ruszyła i zawiozła niewiasty i ich zwierzęta do Warszawy, zahaczając o Olsztyn. Z tego co mi wiadomo, cała czwórka dotarła bezpiecznie do domu.
Gdy wróciłam do Smoczków, czekały kiwając się na progu tarasu jak biedne sierotki. Teraz była kolej na pakowanie naszych bagaży i dopieszczanie szczegółów. Kilka razy przymierzaliśmy się do wyjazdu. A to piłka do siatki gdzieś tam została.. A to kluczyki do samochodu, a to dokumenty i takie tam kwiatki.
W końcu złowieszczy głos silnika oznajmił, że czas wyruszać. Z ciężkim sercem żegnaliśmy Mazury.
Tym razem po mojej prawicy rozlokowała się torba Smoków i moje pranie, jakie co prawda robiłam wczoraj, ale nie zdążyło wyschnąć. Same Smoki zaś rozgościły się na tylnym siedzeniu. Jechaliśmy tak prosto przed siebie. Zatrzymaliśmy się dopiero w KFC w Płońsku. W końcu trzeba się posilić. Mimo, że mieliśmy zapas chleba i puszek, to nie ma to jak ciepły posiłek i zimna Pepsi. Ta nasza się podczas podróży trochę “zagotowała”.
Ehh...
W końcu na horyzoncie pojawiła się tabliczka oznajmiająca nam, ze dotarliśmy do Warszawy.
Wspólnymi siłami dojechaliśmy do domu GS, gdzie ciepła herbatka od razu postawiła nas na nogi. Potem jeszcze tylko coś dla oka... czyli przeglądanie prac Smoczka (no Grubasku czekam na otwarcie Twojej galerii).
Z bagażem pięknych wspomnień udałam się w końcu do własnego domu i zasiadłam niezwłocznie przed kompem, by napisać to coś co zwie się relacją z konwentu. Szkoda że nie mogliście razem z nami rozkoszować się pięknem Mazur, smakiem Rumu z Colą oraz czystością jezior.
Kto wie.. Może następnym razem.



strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6]
komentarz[7] |

Komentarze do "E-meeting"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Egipscy Bogow...
   Inspiracje ku...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.028760 sek. pg: