..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0


Rozdział IV
Obóz na Bagnie

Nowicjuszowi Jichanowi, wiodło się dobrze. Ludzie w obozie byli mili, a na dodatek go szanowali. U Baalów ciągle pobierał lekcje na temat Śniącego, Cadar uczył go natomiast magii, jakże odmiennej od nauk Innosa - ognia i Adanosa - wody. Opierały się na sile umysłu. Zaczął także palić ziele, które dostawał w darmowej, dziennej porcji od Fortuno. Nie miał po nich wizji, lecz wzmacniały jego ducha i często pomagały w bezsensownych momentach. Jego najlepszymi przyjaciółmi zostali Cor Angar, oraz Lester. Z dowódcą strażników świątynnych zaprzyjaźnił się, gdy po codziennych wizytach i obserwowaniu szkolenia straży, Angar zaproponował mu szkolenie. Uczyli go różni Bracia ponieważ Angar był specjalistą od mieczy dwuręcznych, a nie jednoręcznych. Jichanu dostał także własną chatę, w atrakcyjnym rejonie. Miał blisko zarówno do handlarzy, jak i do Fortuno, Świątyni oraz miejsca treningowego strażników świątynnych. Czasem nawet udawał się do Starego Obozu by pomagać Parvezowi w rekrutacji do obozu na bagnie, wiedząc jakie to może być miłe i korzystne dla ludzi. Nie cierpiał na brak zajęć, ponieważ nie zrezygnował z myślistwa i polowania na zwierzynę. Zgodnie z obyczajami obozu, zgolił głowę na łyso.

***

Minął już rok, okrągła rocznica od założenia szaty nowicjatu przez Jichanu. Tajemnicza i boska postać zwąca siebie Śniącym nie pojawiała się więcej w wizjach, snach. Nowicjusz nie wiedział co robić dalej, jaki cel musi podjąć. Wielu nauk już nie pobierał, z powodu przekazania całej wiedzy przez mistrza. Jednakże u niektórych Baalów pobierał nauki, o bardzo głębokiej treści i znaczeniu. Części z nich poprostu jeszcze nie rozumiał i spędzał godziny na przeszukiwaniu księgozbiorów mistrzów, nie sypiając by tylko dowiedzieć się więcej. Jego zapał i entuzjazm był mile widziany w Obozie, prawie wszyscy go lubili. Dzisiaj był dzień wyjątkowy. Tego dnia bowiem miał spotkać się wieczorem z samym Jaśnie Oświeconym Y'Berionem w jego świątyni. Jichanu był niezwykle podekscytowany i zadowolony z tej wizyty. Być może zleci mu zadanie? Albo zechce mu przekazać swoje wizje i kawałek wiedzy? Słońce opadało ciężko nad Górniczą Doliną, spoglądając się na nią niby smutno i żegnając się do kolejnego poranka. Ciężkie, olbrzymie chmury przysłaniały niebo, jednak nie zanosiło się na deszcz. Lekki wiaterek lizał delikatnie korony drzew, jakby się do nich zalecając. No i bariera, która powstrzymuje każdego - niezależnie czy jest on wielkim magnatem czy prostym zbieraczem ryżu - unosiła się złowieszczo nad obozem, a co jakiś czas przechodziła po niej błyskawica. Jichanu ocknął się z zadumy. "Ach tak, Wieczór. Nie mogę się spóźnić." Niezbyt szybkim, ale zdecydowanym krokiem ruszył przez plac świątynny, mijając Nowicjuszy, Baala Tyona na kamiennym wzniesieniu no i Strażników Świątynnych. Nie musieli mu mówić by nie sprawiał kłopotów. Nogi opadały coraz szybciej, z podekscytowania właściciela - na stopnie, aż wreszcie ujrzał wejście. "Jaśnie Oświecony cię oczekuje" rzucił na wejściu Strażnik. Zatrzymał się. Opuścił lekko głowę w dół, zastanawiając się nad tym co powie mu Y'Berion. Po chwili wszedł do środka. Do głównego pomieszczenia prowadziły dwa korytarze, on wybrał ten prawy. Sala była dziwacznie oświetlona, jednak to podkreślało jej duchową aurę, piękno oraz odmienność. Dalej było wzniesienie z wychodzącymi z niego trzema pokojami. Na tym wzniesieniu siedział Duchowy przywódca obozu, a obok niego kobieta, która masowała mu kark. Gdy Jaśnie Oświecony ujrzał Nowicjusza, gestem wskazał kobiecie by wróciła do komnat. Bez słowa, tak też uczyniła. Gdy Jichanu podszedł bliżej i ukłonił się w pokorze, Y'Berion przemówił do niego. Miał głos spokojny i mocny, co pomagało mu w jego charyzmatycznej roli.
- Witaj Nowicjuszu. Słyszałem o twoich niezwykłych postępach, chęci nauki oraz szczerej wiary w naszego Pana.
- Niech nadejdzie przebudzenie Śniącego, o jaśnie Oświecony. Czy pokorny sługa mógłby dowiedzieć się czemu go tu wezwałeś? - Jichanu przemówił bardzo stylowo i odpowiednio do sytuacji. Tego również nauczyli go Baalowie. Nie przemawiał jak dawny Najemnik, prostym i czasem dość ordynarnym językiem.
- Tak, mam w tym swoją misję. Otóż Śniący w wizji przekazał mi niezwykle ważną wiadomość. Mija rocznia twojego przybycia do tego obozu, a raczej od dołączenia się do niego. Przez ten cały rok byłeś w Nowicjacie i wiele się nauczyłeś. Śniący wskazał mi twoje powołanie, które teraz nie może być odkryte. Wiem, że nadszedł twój czas, byś dołączył do wyższej kasty - Strażników Świątynnych bądź Guru.
- Moja radość jest nieopisana, o Pasterze Dusz. Moim marzeniem jest służba w imię Śniącego w straży.
- Stanie się tak, gdy przejdziesz próbę naszego pana. Dokładnie mi ją opisał, jednak będziesz musiał ją przejść bez jego pomocy. Możesz wybrać do pomocy jednego z swoich przyjaciół który nie pełni w obozie większej roli. Nie mogą być to Baalowie nauczający, ani Cor Angar - dowódca zbrojnego ramienia Śniącego. Najlepszy będzie chyba któryś z nowicjuszy.
Po czym Y'Berion wstał i zapytał grzmiącym od potęgi magii głosem:
- Kogo wybierasz sługo Pana, by pomógł ci w Twojej misji?!
- Wybrałem mego Brata, Przyjaciela któremu zawdzięczam swoją obecność tutaj! Nowicjusza Parveza! - Jichanu usłyszał swój głos, jakby mówił z oddali, jednak był on pełen magii, tak jak głos Y'Beriona.
Jaśnie Oświecony wzniósł swe ręce w górę i zawołał:
- Śniący, o Śniący! Wysłuchaj naszej prośby i niech rozpocznie się misja wybrana przez ciebie! Wysłuchaj nas, o Panie!
- Powodzenia... - dorzucił Guru Obozu.


Nagle Nowicjusz Jichanu oraz Nowicjusz Parvez znaleźli się tuż obok siebie.
- Doskonale... - usłyszeli eteryczny głos, dobiegający z wszystkich stron - więc jeśli Parvez przeżyje i uda wam się sprostać zadaniu, on także zostanie wynagrodzony za lata służby w Bractwie mym....
Głos ucichł, a oczom nowicjuszy ukazał się niesamowity widok. Znajdowali się w jakiejś, tak im podpowiadały zmysły - opuszczonej świątyni. Mury były grube, jednakże w wielu miejscach miały uszczerbki. Z niektórych fragmentów sklepienia zwisały swobodnie zardzewiałe łańcuchy z kajdanami. Ta sala była mała, oraz słabo oświetlona. Na całą przestrzeń były dwie pochodnie, które ku ich zdziwieniu płonęły.
- Wyjdźmy z tej sali.. jest przygnębiająca - zaproponował Parvez.
- Tak bracie.. jedno mnie dziwi. Wogóle nie jesteś zaskoczony, iż zostałeś teleportowany do nieznanego miejsca?
- Nasz Wielki Pan, Śniący wskazał mi moją misję, tuż przed teleportacją. Nie potrzeba było słów, to było.. takie jasne.
Pośpiesznie wyszli z lochów, skrzypiącymi od starości drzwiami. Ujrzeli pokaźny korytarz, a w nim dwie harpie, które po ich wejściu się obudziły. Obydwaj nowicjusze wyjęli miecze, Parvez uderzył z zaskoczenia i zabił szybko harpię, natomiast Jichanu oberwał pazurem w twarz. Syknął z bólu i przygotował do zablokowania kolejnego ataku. Klinga zablokowała uderzenie harpii, a po odrzuceniu przeciwnika w tył, Nowicjusz wykonał obrót i harpia straciła nogi. Wtedy przebił ją mieczem. Wszystko trwało bardzo szybko, dlatego też po chwili znów ruszyli korytarzem. Dalej trafili na "dziurę" w przejściu. Mianowicie, most był opuszczony. Szukali przełączników, na ścianach, podłodze.. wszędzie. Niczego podobnego nie znaleźli. Parvez po chwili usiadł i wskazał na coś Jichanowi. "Spójrz!" Był to kamień, po drugiej stronie drogi. Nowicjusz zaczął domyślać się o co chodzi, wyciągnął zwój telekinezy, otrzymany od Baala Tondrala i odczytując go zaczął unosić kamień w górę. Od czasu próby z podniesieniem Baala, wiele się nauczył o magii, oraz samej magii. Z lekkim trudem przeniósł kamień na inne miejsce, a przełącznik na "wgniatanie" poszedł w górę. Tym samym most również. Przeszli po nim i znów szli korytarzem. Po krótkim czasie ukazała im się sala z ośmioma wyjściami. Wszystkie miały na końcu zamurowane przejście, grube sądząc po wydawanym "odgłosie" po puknięciach Jichanu. Na środku sali znajdowała się okrągła kolumna, wznosząca się na metr. Na niej było pięć przełączników. Jichanu użył pierwszego. Przy pierwszym wejściu pojawił się Ork-Wojownik. Nowicjusze odrazu wyjęli miecze. Po chwili namysłu Jichanu powiedział Parvezowi by on użył drugiego, dzięki temu pójdzie im szybiej. "Ja sam sobie poradzę z Orkiem. No idź już!". Myśliwy rzucił się na Orka, wykonując serię szybkich ciosów, ale wróg wszystkie sparował. Okrążył Jichana i chciał mu zadać cios w plecy, ale człowieka nie było już na jego wysokości. Topór przeszył powietrze, gdy Nowicjusz rzucił się na ziemię i przeciął mieczem Wojownikowi po brzuchu. Ten zawył z bólu i zatoczył się do tyłu, a wtedy Jichanu z perfekcją wbił mu broń w serce. Wyjął broń i oczyścił ją z plugawej krwi. Zobaczył czy Parvezowi nic nie jest - ten bił się z drugim wojownikiem. Stosując prostą taktykę, aczkolwiek czasochłonną, w końcu zabił potwora. Obydwaj przeszukali zwłoki, niczego nie znaleźli. Po chwili ciała i bronie orków rozpłynęły się w powietrzu. Natomiast uniosły się wrota pierwszego i drugiego przejścia. Ukazały im się podobne obrazy, jakieś kości, pajęczyny, trochę zielska i chwastów oraz klucze. Ruszyli do następnych dwóch przełączników. "Ciekawe co teraz będzie.. hehe." zagadał Jichanu. "Gotowy?" zapytał Parvez, a gdy Jichanu pokiwał głową, ukazały im się nowe bestie. Były to cieniostwory. Trudny przeciwnik, ale dzięki swojej masie był bardzo powolny. Nowicjusze znów uderzyli do ataku. Słychać było krzyk Parveza, bestia rozcięła mu ramię. Ale mimo tego atakował. Kandydat na Strażnika Świątynnego także ruszył do ataku. Krążył wokół bestii, zadając niezbyt silne ciosy, jednak w czułe punkty. Gdy Cieniostwór był wyjątkowo okaleczony, Jichanu wskoczył na niego, pobiegł do łba i mimo prób zrzucenia go przez bestię, przebił mieczem głowę, aż po gardziel. Odrazu ruszył pomóc koledze, razem szybko wykończyli zdezorientowanego Cieniostwora. Tym razem otworzyły się cztery przejścia, zebrali również cztery klucze. Parvez z wielkim bólem w głosie powiedział koledze że nie może chwilowo walczyć, ponieważ dostał parę mocnych ran. Jichanu zostawił mu zwój "Uzdrowienia" oraz kilka napojów, a później ruszył do ostatniego już przełącznika. Teraz, miej więcej na środku dwóch bram pojawił się Troll. Na "powitanie" uderzył zaskoczonego nowicjusza tak, że ten przeleciał na drugi koniec sali. Wstał, otrząsnął się i ruszył do ataku. Nie był w stanie parować ciosów dlatego biegał wokół potwora, siekąc go po stopach, podobnie jak wcześniej cieniostwora. Gdy drugi raz potwór nie chybił, Nowicjusz dosyć mocno uderzył o ścianę. Miecz wypadł mu z ręki, a z czoła lała się krew. Nie był w stanie się podnieść. Nagle usłyszał jakieś słowa, a wtedy Troll pomniejszył się do niewielkich rozmiarów. Jichanu odnalazł resztę sił, podniósł miecz i zabił potwora. Teraz z kolei Parvez zajął się rannym przyjacielem. Słyszał słowa podziękowań i pochwał za uratowanie życia poprzez pomniejszenie Trolla czarem. Po dłuższym odpoczynku, ruszyli by zabrać ostatnie klucze i otworzyć przejście. Poszli rozglądać się, gdzie je można włożyć i uruchomić, a wtedy odkryli że w kolumnie, niżej jest miejsce na osiem kluczy. Włożyli je starannie i przekręcili. Wtedy do sali, dosłownie zjechały schody. Byli zszokowani możliwościami mechanizmu. Wcześniej nie zauważyli, iż w górze unosi się dalsze przejście. Zmęczeni, ale pobudzeni nadzieją że to już koniec zadania przyśpieszyli. Na górze ujrzeli inną salę od poprzedniej. W niej były dwie świetliste postacie, jedna natomiast emanowała energią cienia. Zaciekawieni, podeszli bliżej. Gestem ręki zaprosiła ich pierwsza postać, krzepki mężczyzna, który miał na swojej dziwnej szacie ornamenty ognia.
- Witajcie, jestem Innos, pan dobra i ognia. Zdradziliście mnie, wyrzekliście. Jednak daję wam szansę powrotu do mnie. Ukorzcie się przedemną w pokorze, a zbawię was ponownie i wybaczę grzechy przeciw mnie! Otrzymacie błogosławieństwo ognia!
Nowicjusze nie byli w stanie nic powiedzieć. Jichanu jednak.. czuł że to nieprawda. Jego wiara w Śniącego była wielka, poświęcił się jej w całości!
- Nigdy! Nie jesteś prawdziwy... odejdź nieziemska istoto, moim jedynym panem jest Śniący!
Innos opuścił głowę, po czym po chwili zniknął. Teraz zawołał ich mężczyzna, w wieku średnim, miał na sobie niebieskie szaty i był bardzo spokojny.
- Jam jest Adanos, pan równowagi i ładu. Powróćcie do mnie, a ześlę wam wieczny spokój, ani Innos ani Beliar nie będą was gnębić z powodu swej wojny! Powróćcie do mnie a dam wam schronienie, w mojej krainie gdzie ani ogień, ani ciemność nie mają wstępu.
Jichanu tym razem niezbyt dawał sobie radę.. propozycja była kusząca jak na śmiertelnika.
- Ale.. czy tam będzie mój Ojciec..?
- Milcz głupcze! - odezwał się Parvez - On chce cię omamić! Wyrzekliśmy się starych bogów, pamiętasz?
Po chwili również i Adanos rozpłynął się w powietrzu. Podeszli do najbardziej odrażającej postaci. Nie widać było kim jest, miał na sobie czarne szaty, a spod nich patrzyły na nich demonicznie czerwone oczy.
- Jestem Beliar, władca Królestwa umarłych przed którym nikt się nie uchroni, a nawet wybrańcy dwóch bogów. Jeśli uznacie mnie za władcę waszego i Pana, oraz będziecie czcić moje imię i spełniać rozkazy, tak by ziemia była moja, dam wam potęgę, ponad czasowe życie oraz skarby, bogactwa! Czy któryś z bogów wam to zaoferował?
- Plugawy demonie ciemności, odejdź, nie interesują nas twoje przeklęte dary. Potęga, kosztem wolności, ponad czasowe życie, by przemijało w królestwie koszmaru, jakie byś uczynił z naszych ziemi, oraz bogactwa za które nie będzie co kupić... - odzywali się na przemian Jichanu i Parvez.
Beliar znikając śmiał się głośno, ale żaden Nowicjuszy nie wiedział czemu.
- Przeszliście moją próbę - orzekł głos - więc zasłużyliście na mą łaskę.

Obydwaj pojawili się spowrotem w świątyni Y'Beriona.
- Pan oznajmił mi iż udało wam się. Parvezie - twoim marzeniem było zostanie Baalem, oraz nawracanie niewiernych z Starego Obozu. Tak też się stanie. Weź od Cor Kaloma swe nowe szaty i ruszaj, nauczać mądrości Śniącego Niewiernych. Jichanu - ty natomiast od samego przybycia marzyłeś o zostaniu Strażnikiem Świątynnym. Idź do Cor Angara, swego nowego mistrza po swoją nową zbroję i miecz, pełnij swą nową misję dobrze - chroń, nas Braci przed niebezpieczeństwami wraz z Strażą. Ale oprócz przedmiotów idź po naukę, abyś był silny w razie zagrożenia. Pamiętaj że jako Strażnik powinieneś także podszkolić jeszcze swoje władanie magią Śniącego. A teraz ruszaj. Oby Śniący wskazał ci właściwą drogę - zakończył rozmowę Jaśnie Oświecony.

Angarius.


strony: [1] [2] [3] [4] [5]
komentarz[10] |

Komentarze do "Opowiadanie o Jichanu cz.1"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.040448 sek. pg: