..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Obaj się odwrócili. Pojawienie się mężczyzny aż dotąd nie zostało zauważone. Pierwszy z szoku otrząsną się Jacek.
-Jak pan tu wszedł.
-To bez różnicy.
-A dowiemy się jak nas znalazłeś?
-Mieliście szczęście. Jeden z naszych zauważył niejakiego Torusa, maga od mokrej roboty. Wiedział, że jeśli on przybył to kroi się coś większego. Za nim trafiliśmy na was. Moglibyście mi powiedzieć, o co tu chodzi?
-Tak, ale rano to był długi dzień.
18 września 2003
Godzina 9.10
-Cóż trzeba przyznać, że twoje informacje Andrzeju są dla nas niezwykle cenne. Ukryjemy was w jednej z baz operacyjnych. Poza tym przydzielimy wam ochronę a w której skład wejdzie dwóch byłych komandosów i moja skromna osoba. Sądzę, że zgadzacie się na taki układ.- Zaproponował Dawid.
-Ja się zgadzam, ale mam jeszcze jedno pytanie.- Powiedział Jacek.- Jakim cudem chcecie pokonać tych czarodziei skoro są tacy dobrzy?
-Chcemy udowodnić, że istnieją.
-W takim układzie skoro macie jednego z nich praktycznie wygraliście.
-Prawie, musimy jeszcze tylko zademonstrować jego umiejętności.
-Wszystko ładnie, pięknie, ale może by mnie ktoś zapytał o zdanie?- Powiedział Andrzej.
-A, co sądzisz, że mamy pozwolić twoim kolegom robić, co im się żywnie podoba?- Oburzył się Jacek.
-Nie, ale sądzę, że trzeba się zastanowić nad skutkami takiej decyzji. Po ujawnieniu czegoś takiego niewiadomo, czego się spodziewać. Możliwe, że czarodzieje zostaną osądzeni za wszystko, co zrobili, ale prawdopodobne jest również, że czarnoksiężnicy stworzą własną sektę, w której obwołają się bogami i będą prawie tak silni jak w starożytności.
-Sądzisz, że ludzie zignorują wszystko, co oni zrobili?
-Masz jakiś dowód, że coś zrobili?
-Rozumiem. Co więc proponujesz?- Spytał Dawid.
-Trzeba to załatwić po cichu.
-To znaczy?
-Możemy się teleportować do nich z bombą i wysadzić ich osiedle.
-Z tego, co wiem teleportacja bardzo wycieńcza czarodziei. Ile osób mógłbyś przenieść?
-Ja sam, jedną poza sobą i to tylko w jedną stronę. Ale wiem skąd zdobyć jeszcze paru czarodziei.
-Kontakt z innymi magami jest zbyt niebezpieczny.
-Nie o tym myślę. Chodzi mi o licze.
-O, kogo?
-Martwych czarodziei. Zazwyczaj kremuje się ich w magicznym płomieniu, ale kiedyś zhańbionych magów chowano na powierzchni. Choć ciała są chronione zaklęciami, powinienem sobie z nimi poradzić. Zostały one w końcu rzucone wieki temu.
-Sądzisz, że te licze nam pomogą?
-Nie wiem, ostatnio czarodzieje stworzyli parę takich istot. Kończyło się to zawsze ciężkimi walkami.
-To w takim razie nie sądzisz, że było by to zbyt ryzykowne?
-Jeśli ofiarujemy liczom możliwość zemsty na tych, którzy skazali je na hańbiący pochówek w ziemi. Sądzę, że nam pomogą.
-W porządku ilu liczy możemy oczekiwać?
-Z historii pamiętam o około dziesięciu takich przypadkach. Sądzę, więc że pięciu się znajdzie. Na szczęście ciała magów prawie zawsze nadają się do wskrzeszenia.
-Została jeszcze jedna sprawa. Moi przełożeni muszą się na to zgodzić.
-Przewidujesz jakieś problemy?
-Oni mieli wątpliwości czy nie zabić cię na miejscu tylko za to, że jesteś czarnoksiężnikiem.
-Jak się dowiedzieli?
-Mamy sprzęt, który pozwala rozpoznawać magów.
-Cóż musimy spróbować ich przekonać. Kiedy będę mógł się z nimi spotkać?
-Normalnie musiałbyś czekać tydzień, ale w tym przypadku sądzę, że jutro.
19 września 2003
Godzina 12.00
Andrzej stanął w małym, dusznym pokoju. Przed sobą miał stół, za którym siedziały trzy osoby. Oświetlenie ustawione było tak by postacie za stołem zostały ukryte w cieniu.
-Zostaliśmy powiadomieni o twoim planie. Jaką mamy gwarancję, że nie jesteś szpiegiem?- Odezwał się zimny żeński głos.
-Próbowali mnie zabić.
-Ale żyjesz. Mogli to tylko upozorować.
-Podałem wam wiele informacji na temat magów.
-Jedną połowę z nich już znaliśmy a drugiej nie da się sprawdzić. Mimo to załóżmy, że ci wierzymy. Jak wiesz nie lubimy czarodziei i magii a ty proponujesz nam wskrzeszenie jeszcze paru magów, jakby żyjących było za mało.
-Ogień trzeba zwalczać ogniem. Magia to jedyny sposób na dostane się do ich miasta. Nawet, jeśli po ogłoszeniu istnienia czarodziejów wszystko pójdzie po waszej myśli. Oni ufortyfikują miasta i nie będzie już żadnych szans na dostanie się do nich.
-A, jeśli ich zaatakujemy, to, co wszyscy wyjdą z podniesionymi rękami.
-Nie, ale będzie szansa wyeliminowania wielu z nich.
-No dobrze, ale skoro odpalimy bądź, co bądź potężny ładunek pod ziemią to czy przypadkiem nie dojdzie do obsunięć gruntu.
-Przed zawaleniem miasto chroni potężna magia. Działa na w dwie strony. Nie tylko chroni przed zawaleniem, ale i zatrzymuje wszelkie eksplozje w środku kopuły.
-Musimy to przemyśleć. Za godzinę dostaniesz odpowiedź.
Andrzej wyszedł z pokoju. Znalazł się w czymś w rodzaju przedpokoju. Widział to miejsce po raz pierwszy gdyż, kiedy go tu prowadzono miał na oczach opaskę. Baza L.O.C.P.M. znajdowała się w kanałach.
Dokładnie godzinę później podszedł do Andreusa krępy mężczyzna.
-Masz zgodę rady, ale uważaj jeden fałszywy ruch i jesteś trupem. Dostaniesz transport. A na akcję paru ludzi i bombę.
20 listopada 2003
Godzina 17.29
Na terenie byłego poligonu doświadczalnego magów stanął jeden czarnoksiężnik sześciu liczy, dwudziestu uzbrojonych ludzi i saper. Andreus wyznaczył to miejsce na punkt wyjściowy gdyż potrzebował terenu o potężnej aurze magicznej. W innym wypadku czarodzieje bez problemu wykryli, że używa się tu tak silnej magii.
Na środek polany wyszedł Dawid.
-Akcja jest najwyższej wagi, więc słuchajcie uważnie. Macie teleportować się do bazy wroga dzięki obecnym tu liczom i utrzymać pozycję przez pięć minut żeby saper nastawił bombę a potem zwiewać. Część z nas zostanie żeby pilnować miejsca powrotu. Postarajcie się nie zginąć.
Po tym przemówieniu zaczęli się teleportować. Już po chwili na polanie został Andrzej, Jacek, Dawid i sześciu strażników. Dosłownie minutę później pierwszy magiczny pocisk zabił mężczyznę stojącego obok Andrzeja. Dwie osoby wskoczyły do rowu przed nimi, zagłębienie zmiażdżyło ich. Dawid zastrzelił maga, którego zaważył między drzewami. Na Jacka z rykiem ruszyły dwa zombi. Andreus zniszczył oba świetlistym pociskiem. Wokół polany wyrósł czarny matowy mur. Po chwili zrobiło się niezwykle ciemno gdyż kopuła zasłoniła słońce. Andrzej spróbował przełamać czar, ale był na to za słaby. Dawid zapalił zapalniczkę. Żywi byli już tylko oni trzej. Jacek strzelił w mur na próbę, bez rezultatu.
Pierwszy odezwał się Dawid.
-Mógłby mi ktoś powiedzieć, kto nas zaatakował?
-To klan Wertiga. Nikt nie robi tak słabych ożywieńców jak oni.
-Jak nas wykryli?
-Chyba źle obliczyłem emisję pola przy teleportacji.
-Zabije cię za to później. Póki, co słucham pomysłów jak się stąd wydostać?- Powiedział Dawid
-Moglibyśmy zaczekać na resztę i teleportować się stąd.- Zaproponował Jacek
-Na pewno zabezpieczyli to miejsce aurą, ale jest pewna szansa, sądzę, że oni czekają na kogoś ważnego żeby nas przesłuchał, dlatego jeszcze żyjemy. Pod tą magiczną kopułą nie powinni wyczuć, że dojdzie do nas parę osób.
Zapalniczka Dawida zgasła. Dało się słyszeć charakterystyczny dla teleportacji syk. Andreus stworzył magiczne światło. Wróciło sześć liczy, saper i siedmiu żołnierzy. W tym trzech rannych.
-Co tu się stało panie kapitanie?
-Nie czas na wyjaśnienia. Za tą ścianą jest oddział magów. Będziemy musieli się przebić.- Dawid odwrócił się do Andrzeja.- Opatrz rannych.
Dziesięć minut później usłyszeli głos mówiący po polsku z dziwnym akcentem.
-Poddajcie się. Wyrzućcie broń przez dziurę w murze.
-Teraz!- Krzyknął Dawid.
Część ściany wyleciała z hukiem. Dwóch magów dostało odłamkami. Żołnierze wyskoczyli i zaczęli strzelać do zaskoczonych czarodziei. Paru zaczęło uciekać. Grupa Magików osłaniała odwrót tęgiej kobiety. Strzały oddane w tamtym kierunku odbijały się od niewidzialnej, magicznej tarczy. Paru czarodziei próbowało się bronić, ale nie trwało to długo. Po trzech minutach wszystko się uspokoiło. Zginęło pięciu magów a trzech było rannych. Kobiecie udało się uciec.
Andrzej odwrócił się do jednego żołnierza.
-Jak wam się udało tam na dole?
-Dobrze, zadanie wykonane.
-To zostało już tylko dwadzieścia trzy miast. Od liczy mam jeszcze namiary na pięć. Dodatkowo jedno zdradzą nam tu obecni magowie.

Trzy dni później padło kolejne miasto a w niedalekim odstępie czasu jeszcze siedem. Magowie przestali pojawiać się na powierzchni. Wiedzieli, że jeśli zostaną złapani ich dom legnie w gruzach. Wkrótce potem rozpadło się L.O.C.P.M.. W końcu nie było już, z kim walczyć.
Pierwszy czarodziej zdecydował się pojawić na ziemi dopiero pięćdziesiąt lat później. Ale to już inna historia.
Gdybyście pytali, Andrzej zaczął pracować jako iluzjonista a Jacek został w policji, chociaż musiał się długo tłumaczyć gdzie był przez te parę miesięcy.

Driden Wornegon.


strony: [1] [2] [3]
komentarz[11] |

Komentarze do "Wypadek przy pracy"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Egipscy Bogow...
   Inspiracje ku...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.026592 sek. pg: