..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Po wyjściu współpracownika Andrzej pochylił się nad ciałem Moniki.
-Szkoda, że musiałem cię zabić. To było udane zaklęcie wskrzeszające a i niełatwo jest znaleźć odpowiednie ciało. Maciek by się nadawał…, ale jestem czarnoksiężnikiem nie zabójcą.
Godzina 9.06
Po raz drugi w tym miesiącu Jacek musiał zjawić się w kostnicy. Zaraz po przyjeździe udał się do Macieja.
-Co się stało?
-Znaleźliśmy Monikę.
-Tego trupa?
-Tak.
-A jak to się stało?
-Cóż trudno powiedzieć po prostu się znalazła.
-Czyli?
-Leżała przed drzwiami.
-A gdzie był wtedy pański kolega?
-Stał obok mnie.
-A teraz gdzie jest?
-Nie wiem. Musiał wyjść, kiedy je poszedłem do dyrektora żeby mu o wszystkim powiedzieć.
-Trudno pojadę do jego domu. Dziękuję.
Jacek był wściekły. Trzeba było aresztować tego idiotę, kiedy miał okazję. Przecież to było oczywiste, że to on ukradł zwłoki. Teraz nie zarządzi blokady dróg z powodu jakiegoś drobnego złodziejaszka, który w dodatku oddał łup. Zresztą i tak by go wypuścili. Teraz trzeba jechać do jego domu, z którego pewnie się wyprowadził w tempie przyśpieszonym albo, co gorsze i bardziej prawdopodobne będzie zgrywał niewiniątko, bo on przecież nic nie zrobił. Jacek nienawidził takich sytuacji.
Zdobycie adresu nie przysparzało trudności. Wszystkie dane miał przełożony Andrzeja i nie robił problemów z udostępnieniem ich.
Dom podejrzanego mieścił się jakiś kilometr od kostnicy. Był to stary czynszowy budynek. Jeden z tych, co to stoją już tylko z przyzwyczajenia.
-Proszę otworzyć, policja.- Jacek zapukał do drzwi Andrzeja.
Nikt nie odpowiedział.
-Proszę otworzyć drzwi.
Cisza
-Dobra niema, co chodźmy do właściciela zobaczymy czy się już wymeldował.- Stwierdził coraz bardziej zdenerwowany Jacek.
Właścicielka domu otworzyła tuż po pierwszym dzwonku.
-Dzień dobry pani. Nazywam się Jacek Sadowski. Chciałbym zapytać o lokatora mieszkania sześćdziesiąt cztery. –Powiedział policjant pokazując odznakę.
-Już proszę tylko spojrzę do dokumentacji.
Kobieta znikneła na dwie minuty by pojawić się z segregatorem.
-Mieszkanie nie jest niezamieszkane.
Już zdążył zwiać, miał sporo czasu. Ciekawe, po co tyle zachodu i tak by mu nic nie zrobili ot przesłuchali i wypuścili z braku dowodów- Pomyślał Jacek.
-A, kto tam ostatnio mieszkał?
-Pani Anna Krakowska. Wyprowadziła się rok temu.
Jacek nie wiedział, co powiedzieć. Pierwszy raz mu się coś takiego zdarzało. Może pomylił numer. Spojrzał do notatnika. Nie, wszystko się zgadzało.
-Tak dziękuję Pani.
Droga na komisariat dłużyła się nieznośnie. Po co ktoś taki jak Andrzej miał podrabiać dokumenty? Nawet zakładając, że on planował tą kradzież to niema sensu robić czegoś takiego, to przecież nie jest morderstwo pierwszego stopnia. Sprawa była coraz ciekawsza, ale jak przekonać przełożonych do tego żeby pozwolili mu zajmować się tak błahym przestępstwem, w dodatku praktycznie rozwiązanym. Nie ma sensu.
Potem Jacek przyjął jeszcze dwa zgłoszenia o kradzieży i mógł iść do domu. Wsiadł do swojego wysłużonego poloneza i udał się w drogę. Nie przejechał dwóch kilometrów a na bocznej drodze przed maskę wyskoczyła mu zakapturzona postać. Samochód zahamował w ostatniej chwili. Zdenerwowany Jacek wysiadł z wozu i już miał krzyknąć na nieostrożnego przechodnia, kiedy zobaczył jego twarz. To był ten pracownik kostnicy, ale jak on miał na imię zapomniał. Nie pamiętał nawet, kim był ten człowiek, choć przecież wydał mu się znajomy.
-Przepraszam. –Powiedział przechodzień i poszedł w swoją stronę.
Godzina 18.46
-Panie, policja już nam nie zagraża zablokowałem im pamięć a dokumenty spaliłem.
-Co?! Przecież wiesz, że można przełamać taką blokadę. Tym policjantom ma się przydarzyć przykry wypadek. Żebyś nie miał wątpliwości czy dobrze zrozumiałeś. Zabij Sadowskiego i tych dwóch innych policjantów, którzy wtedy z nim byli. Zrozumiałeś?
-Tak, zrozumiałem.
Andreus wyszedł z sali wstrząśnięty, na żadnym szkoleniu nie mówili im, że mają zabijać światków. A może po prostu nie mówili tego tak dosłownie.
A w sali Arcymistrz wezwał do siebie jednego z czarodziei, którym zazwyczaj zlecał eliminację problematycznych jednostek.
-Torusie uważaj na Andreusa, może sprawiać problemy.
-Tak Panie.
17 września 2003
Godzina 10.31
Następnego dnia Andreus udał się pod dom Jacka. Adres dostał w centrum informacji. Stał tam przez parę minut aż zobaczył swój cel w oknie. Wystarczyło teraz wypowiedzieć jedno zaklęcie parę przećwiczonych gestów i zawał serca gotowy. Spróbował, bezskutecznie. Wreszcie zrozumiał ile w magii zależy od umysłu, musiałby naprawdę chcieć go zabić. Po jeszcze jednej nieudanej próbie odszedł zrezygnowany.
Przez pewien czas chodził po mieście aż wszedł w pustą uliczkę. Nagle poczuł się nieswojo. Jedyne, co usłyszał to głuche stuknięcie i stracił przytomność.
Obudził się w wielkiej sali bez okien, zdobionej płaskorzeźbami i gobelinami. Na środku sali zobaczył starca siedzącego na kryształowym tronie i mężczyznę w średnim wieku stojącego obok. Ciszę przerwał chropowaty, ale donośny głos starca.
-Mógłbyś mi powiedzieć chłopcze, co się stało?
-O, co chodzi?
-Czemu nie wykonałeś zadania?
W tej chwili wspomnienia wróciły tak nagle jak zniknęły.
-Nie mogłem go zabić po prostu nie mogłem.
-Trudno. Trzeba będzie ci przydzielić jakąś prace biurową. Do tej się nie nadajesz.
-Dziękuję panie.
-A i jeszcze jedno twój zastępca już załatwił nam martwiaka. Pamiętasz to ten twój współpracownik z kostnicy.
-Tak pamiętam.- Z pewnym powodzeniem Andrus próbował nadaj swojemu głosowi obojętny ton.
-Myślałem, że chciałbyś wiedzieć.
-Tak, bardzo dziękuję panie.
-Idź do Iris ona pokaże ci twoje nowe miejsce pracy. Ale najpierw odpocznij źle wyglądasz..
Andreus udał się do swojego mieszkania żeby wszystko przemyśleć. Wiadomość o zabiciu Macieja i zamiana go w zombi, bo nie chciało im się poczekać dwóch dni na dobre ciało przeważyła szale. Najpierw zabijanie kogoś ot dla bezpieczeństwa... Jacek skoro on go nie zabił to pewnie wyślą kogoś, kto się nie zawaha. Błyskawicznie teleportował się pod dom policjanta, ale tam nikogo nie znalazł. Trochę się uspokoił, ale ciągle wiedział, że Arcymistrz nie odpuści. Postanowił poczekać tutaj na zamachowca. Po dziesięciu minutach zrozumiał powód zwłoki. Przecież Jacek nie był jedynym celem. Było jeszcze tych dwóch policjantów. Przez trzy minuty bił się z myślami czy nie teleportować się pod dom któregoś z nich. Mógł minąć się z zabójcą albo spotkać go tuż po teleportacji, kiedy będzie zbyt zmęczony na walkę. Jego wątpliwości rozwiało pojawienie się mężczyzny w czarny płaszczu. Andreus widział go już dzisiaj. To ten człowiek stał wtedy w sali obok Arcymistrza. Mężczyzna stanął na minutę żeby odpocząć po teleportacji a potem wszedł do klatki. Andreus tylko na to czekał wszedł za nim i od razu uderzył go najsilniejszym ładunkiem magicznym, jakim mógł wyemitować. W normalnych okolicznościach Torus odbiłby ten pocisk, ale teraz był ciągle zmęczony po teleportacji. Andreus przyjrzał się bezwładnemu ciału nieznajomego, po raz pierwszy kogoś zabił.
Godzina 10.57
Drzwi Andreusowi otworzył Jacek. Czarnoksiężnik bez trudu złamał własną blokadę pamięci.
-Co się stało?
-Jest pan zdezorientowany to normalne w takiej sytuacji.
-Jakiej sytuacji?
-Odblokowałem panu pamięć.
-A miałem zablokowaną?
-To długa historia. A my nie mamy czasu.
Wynajęli pokój w tanim hotelu płacąc gotówką Jacka. Andrzej miał złotówki tylko w wypadku akcji w Polsce u siebie korzystał z innej waluty. Andrus wolał nie rozmawiać w publicznym miejscu. Łatwo było przewidzieć, że Jacek nie będzie zachwycony tym, co usłyszy.
-Pozwól, że zreasumuję. Pod nami jest świat czarodzieji, a mnie chcą zabić, ponieważ prowadziłem sprawę kradzieży zwłok.
-W uproszczeniu tak to wygląda.
-I ja ma w to uwierzyć?
-Masz wybór?
-Tak mogę wrócić do domu...
-...I dać się zabić. Kiepski pomysł.
-W takim układzie użyj jakiegoś czaru. Przekonaj mnie.
-To jeszcze gorszy pomysł. Jeśli zaczęli nas szukać to wykryją użycie magii bez problemu.
-Niezła wymówka a teraz wybacz muszę wracać do domu pieniądze zwrócisz mi, kiedy indziej.
Andrzej złapał Jacka za ramię, ale ten wykręcił mu rękę.
-Nierób tego więcej.- Powiedział policjant odpychając Andreusa.
Po wyjściu z pokoju Jacek zadzwonił z automatu na policję. W słuchawce odezwał się znajomy głos Heleny.
-Tu posterunek policji, słucham.
-Helena? Kamil jeszcze nie przyszedł?
-Ty jeszcze nie wiesz? Kamil miał wypadek samochodowy w drodze do pracy. Zginął na miejscu.
Jackowi nagle zrobiło się gorąco.
Po paru minutach Helena znów się odezwała.
-Po, co dzwonisz?
-Miałem do niego sprawę, ale teraz to już nieważne.
-Przykro mi.
-Mnie też, cóż dziękuję.
-Niema, za co.
Jacek wrócił się do pokoju.
-Ty psychopato zabiłeś go.
-Dzwoniłeś na policję?
-A, co myślałeś.
Andrzej wykonał kilka skomplikowanych gestów i Jacek poczuł, że drętwieją mu wszystkie kończyny. Nie mógł się ruszyć.
-Chodź idziemy stąd.
O dziwo nogi Jacka posłuchały rozkazu. Nagle usłyszeli pukanie do drzwi. Andrzej wyjrzał przez wizjer i zobaczył mężczyznę, którego uważał za martwego. Uświadomił sobie, że nawet nie sprawdził czy ten człowiek żyje. Andreus rozejrzał się wokół nie było wyjścia. Znajdowali się na czwartym piętrze a użycie magii nie wchodziło w rachubę, wtedy już na pewno by ich zabili. Czemu on jeszcze nie wszedł? Jak na komendę rozległ się głos nieznajomego.
-Poddaj się nie masz wyjścia.
Oczywiście.
-Jeśli tu wejdziesz urządzę wam piękne fajerwerki. Pół miasta zobaczy, co potrafi magia.
-Tylko rusz palcem a umrzesz.
-Jakieś różnice, jeśli nie ruszę, bo wątpię.
-Sądzisz, że uda ci się teleportować? Nie radzę to miejsce jest otoczone stosowną aurą. Jeśli spróbujesz twoje wnętrzności ozdobią całe miasto. Wyjdź grzecznie to może zapomnimy o twoich przewinieniach.
-Kiwać to my, ale nie nas.
-Jak chcesz masz dziesięć minut na zastanowienie.
Andrzej usiadł sytuacja wyglądała beznadziejnie. Na dole na pewno ktoś czeka, za drzwiami bezwzględny zabójca. A wszystko otoczone aurą anty teleportacyjną. A i nie zapominajmy o policjancie, który najchętniej połamałby mu wszystkie kości. Mógł ewentualnie spróbować jeszcze jednego. Odczarował Jacka.
-Wierzysz mi teraz.- Szepnął.
-Załóżmy.
-Dobrze, Palisz?
-Rzuciłem a co?
-Masz zapalniczkę?
-Nie. Ale byłem harcerzem.
-Potrafiłbyś tu rozpalić ogień?
-Sądzę, że tak.
-To do roboty.
Podczas gdy Jacek rozpalał ogień, Andrzej szukał czegoś plastikowego. Znalazł dwa kubki w kuchni. Potem otworzył okno.
-Podłuż ogień tuż pod drzwi a jak usłyszysz alarm przeciwpożarowy nabierz powietrza i uciekaj.
-Chyba wiem, co chcesz zrobić.
-I, co o tym sądzisz?
-To szaleństwo.
-Podobno jestem wariatem.

Kiedy Torus usłyszał alarm przeciwpożarowy natychmiast otworzył drzwi. Gęsty, gryzący dym dmuchną mu w twarz. Jednocześnie ktoś go popchną. Torus chciał krzyknąć, ale nie mógł nawet oddychać. Z trudem wyczołgał się z trującej chmury.

Jacek i Andrzej wybiegli z hotelu razem z przerażoną grupą mieszkańców. Potem udali się do innego hotelu o podobnych standardach żeby wszystko przemyśleć.
-Masz jakiś plan.-Zapytał Jacek, kiedy już się rozpakowali.
-Powiedzmy.
-Słucham.
-Musimy skontaktować z L.O.C.P.M..
-Z, kim?
-Z ligą ochrony człowieka przed magią.
-Matko, brzmi to jak banda fanatyków.
-Blisko, są to ludzie, którzy dowiedzieli się o istnieniu czarodziejów i bynajmniej nie są im przychylni.
-Domyślam się. Ale jak się z nimi skontaktować bez powiadamiania tych, co nas ścigają?
-W tym cały problem, nie mam zielonego pojęcia.
-A nie bierzecie pod uwagę, że to oni mogą skontaktować się z wami?- Powiedział nieznajomy głos za ich plecami.



strony: [1] [2] [3]
komentarz[11] |

Komentarze do "Wypadek przy pracy"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.030678 sek. pg: