..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0


...płomień trzasnął i w powietrze poleciały iskry. Kalif oderwał wzrok od ogniska, które powoli dogorywało. Wyczyścił zimną już fajkę i schował do małego pudełka, które włożył do torby. Cleo już spała. Rozłożył pled, dorzucił kilka suchych gałązek do ognia. Podziękował bogom za kolejny dzień i poszedł spać.

Kalif obudził się zlany potem, śnił o ogniu, który przenika jego ciało. Po chwili otrząsnął się z koszmaru i zaczął dochodzić do siebie. Usiadł pod drzewem, zapalił fajkę i zamyślił się. Powoli światło poranka zaczęło rozświetlać mroki nocy. Puszcza zaczynała nabierać kolorów i budzić się do życia. Zrobiło się szaro. Cisza została spłoszona przez poranne śpiewy ptaków i szum wiatru w koronach drzew. Cleo obudziły śpiewy ptaków.
- Dzień dobry - powiedział Kalif nie odwracając wzroku. - Jak się spało?
- Dzień dobry - odpowiedziała Cleo masując kark. - Całkiem dobrze, chociaż sypiałam już o wiele wygodniej.
- Zjedzmy coś i ruszajmy - zaproponował łowca.
- Idziemy na południe czy na zachód, do szlaku handlowego? - zapytała Cleo.
- Pójdziemy na południe w stronę rzeki Mirwa Czarna, a potem w kierunku Wzgórz Łotrów, aż dojdziemy do osady Midlle Hill - stwierdził Kalif. - Powinniśmy tam dojść w cztery dni. licząc z dzisiejszym.
- Musimy iść ostrożnie, żeby nie natknąć się na mutantów - dodał łowca. - Mogą być niebezpieczni.
Oboje zjedli naprędce przygotowane śniadanie, pozbierali swoje rzeczy i ruszyli w dalszą drogę. Słońce co prawda jeszcze nie wzeszło, ale było już na tyle jasno, że można było kontynuować podróż.
Szli na południe przedzierając się przez puszczę, która miejscami przypominała dżunglę.
Droga nie należała do najłatwiejszych. Powalone pnie drzew nie ułatwiały marszu, gałązki niewielkich krzaków boleśnie drapały po rękach i twarzach podróżników. Na dodatek słońce zaczęło mocniej przygrzewać i zrobiło się gorąco. Na szczęście, co jakiś czas mocniejszy podmuch wiatru błądził w niższych partiach puszczy i ochładzał ich twarze.
Po południu postanowili trochę odpocząć, napili się i usiedli na chwilę.
- Robi się duszno - rzekł łowca. - Zanosi się na burzę.
- Mam nadzieję, że się mylisz - odpowiedziała.
- Ja rzadko się mylę, jeżeli chodzi o pogodę – stwierdził. - Za długo pałętam się po traktach i bezdrożach, żeby nie wiedzieć, kiedy będzie padać.
- Musimy sklecić jakiś szałas i przeczekać burzę - powiedział Kalif. - Trzeba też go dobrze ukryć.
Zabrali się do budowy szałasu. Kalif budował taki szałas nie pierwszy raz, więc budowa szła gładko.
Cleo donosiła gałęzie, a Kalif układał z nich szałas. Po godzinie szałas był gotowy i dobrze ukryty.
Wyścielili go trochę mchem i ułożyli dwa prymitywne posłania. Nazbierali trochę chrustu na ognisko i schronili się w szałasie. Zaczął wiać wiatr i niebo pokryły grube ciemnogranatowe chmury. Wiatr łamał gałęzie z drzew i porywał liście. Nie musieli długo czekać na pierwsze krople. A po chwili rozpadało się na dobre.
Kalif rozpalił małe ognisko w przedsionku szałasu. Szum deszczu był tak głośny, że prawie do siebie krzyczeli.
- Krzyczałeś przez sen wczoraj w nocy - stwierdziła Cleo.
- Miałem dziwny sen - odpowiedział Kalif. - Mówiłem coś konkretnego? - zapytał.
- Niestety, nic nie zrozumiałam- odpowiedziała.
- Zjedzmy coś - powiedział - trochę zgłodniałem.
Jak powiedzieli, tak zrobili. Wyciągnęli suchy prowiant, w niewielkim kociołku zagotowali wodę i zaparzyli sobie trochę kawy zbożowej i jedli w milczeniu.
Padało do wieczora, co prawda nie było burzy jak przewidywał Kalif, ale i tak dużo nie brakowało, żeby odpłynęli razem z szałasem.
Po zjedzeniu kolacji Kalif zapalił fajkę i położył się, a Cleo wyciągnęła z torby srebrny grzebyk i zaczęła czesać swoje włosy.
Kalif przyglądał się tej czynności z zaciekawieniem. Nie pamiętał, żeby ktoś wcześniej poświęcał tyle uwagi na czesanie włosów.
- Chodźmy spać, Cleo - powiedział Kalif. - Jutro musimy wcześnie wstać.
- Masz rację - odparła. - Dobranoc.
- Śpij słodko - powiedział i położył się spać.



strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6]
komentarz[4] |

Komentarze do "Do Midgaru, cz. I"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Egipscy Bogow...
   Inspiracje ku...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.028902 sek. pg: