..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0


***

Wróciłem do kajuty. W drewnianej, nadszarpniętej już zdrowo przez czas półeczce na mapy, znalazłem to, czego szukałem. Rozwinąłem mapę na stole i pociągnąłem spory łyk rumu. Prosto z butelki oczywiście, chociaż nawet gdybym chciał użyć szkła, nie było takiej możliwości. Podczas sztormu straciliśmy całą naszą huczną zastawę, cztery kryształowe kielichy do wina, które udało mi się kupić za bezcen w Sandrii oraz dwa porcelanowe talerze w fioletowe kwiaty. Na statku należało szczególnie zadbać o bezpieczeństwo pełnych butelek, które to bezpiecznie umieściliśmy w skrzyniach z trocinami. Dred był odpowiedzialny za odpowiedni załadunek. Właśnie, Dred... Mam nadzieję, że mu przejdzie. Spojrzałem na mapę.
- A więc jesteśmy tutaj – często mówiłem sam do siebie „pracując z mapą”. – Niebezpiecznie blisko Wód Niezależnych, ale płyniemy szybko. Przy takim wietrze za trzy dni staniemy w porcie. Jeśli nic się nie zmieni, co jest mało realne o tej porze roku. Hmmm...

Ktoś zapukał, wzdrygnąłem się.
- Panie kapitanie, to ja, Dan, chyba mamy następnego chorego... Stefan zemdlał... – głos był niski, potężny, ale wyczuwało się w nim nutkę strachu. Ci ludzie rzadko się bali. Ale choroba na morzu... – Ludzie gadają... - dorzucił niewyraźnie.
- Cholera – zakląłem pod nosem. – Już idę, Dan, już idę.
Chwyciłem kapelusz i wybiegłem na pokład. Stefan leżał nieprzytomny, załoga trzymała się w odległości kilku metrów od chłopaka. Podszedłem i przewróciłem go na bok, zwymiotował. Był rozpalony.
- Trzeba go przenieść do Dreda – spojrzałem na marynarzy, dwóch wystąpiło. – Dobrze, Mikke i Dunar, pomóżcie mi.
Przenieśliśmy chłopca do kajuty pierwszego oficera. Dred wyglądał tak jak poprzednio, był jednak w pełni przytomny. Marynarze chcieli szybko odejść ale powstrzymałem ich ruchem dłoni.
- Sprowadzić mi tu tego elfa! Szybko!
Spojrzeli po sobie zaskoczeni, nie mogli wiedzieć kim był nasz nocny przybysz. Zdałem sobie z tego sprawę dopiero teraz.
- Ten facet, którego wyłowiliśmy w beczce to elf, podobno potrafi leczyć – dodałem. – Wołać mi go tu! Żywo!
Wybiegli. Właściwie nie wierzyłem, że elf może coś zdziałać, nie miał ziół, niczego. Ale musiałem im dać jakąś nadzieję, jakiś punkt zaczepienia.

Eruantalon zjawił się bardzo szybko. Wszedł bez obaw do kajuty, spojrzał na Dreda, potem na Stefana. Uśmiechnął się krzywo.
- Dobrze nie jest.. .– rzucił.
- Nie muszę być medykiem, żeby to zauważyć! – byłem zły, nie na elfa, raczej na bogów. – Czy możesz im pomóc?
Usiadł obok Dreda, ujął jego dłoń, spojrzał w oczy i zaczął coś nucić pod nosem. Nie mogłem rozróżnić poszczególnych słów, ale wyczuwałem coś niezwykłego, dziwną falę ciepła. Dred miał przerażenie w oczach, zaczął drżeć na całym ciele. Światło świecy, oświetlającej wnętrze pomieszczenia, przygasło. Chciałem wybiec ale nie mogłem się ruszyć. Po chwili Elf wstał, wszystko wróciło do normy. Dred leżał nieprzytomny, oddychał spokojnie. Stefan miał otwarte oczy, przyssał się chciwie do butelki z rumem, stojącej na stoliku obok koi chorego. Eruantalon spojrzał na mnie smutno, był wyczerpany.
- Nie będą zarażać innych ale nie mogę im pomóc – spuścił głowę. – Sami muszą się z tym uporać. To nie jest choroba ciała... – zawahał się. – Czy straciliście ostatnio kogoś z załogi?
Patrzyłem jak w jakimś transie. Czego on chciał, o co pytał?? W końcu, powoli zacząłem dochodzić do siebie.
- Co to u diabła było?! Czary? Na moim statku?! – umilkłem spojrzawszy na spokojnie oddychającego Dreda. – Czy to znaczy, że oni umrą? Wyglądają lepiej. Zwłaszcza Stefan – chłopak siedział, był przytomny ale bardzo blady, może to przez rum...
- Nie wiem – głos elfa był głuchy, pozbawiony emocji. – Widziałem, jak inni z tego wychodzili. Zadałem ci pytanie.
- Widziałeś?! Gdzie? Kiedy? – oczy elfa nie wyrażały nic prócz chłodnego wyrachowania, westchnąłem. – Tak, straciliśmy dwóch ludzi podczas sztormu.
- Będę musiał zadać ci trudne pytania. Od twoich odpowiedzi może zależeć życie tych ludzi, a może i całej załogi – spojrzał na mnie czekając na reakcję. Skinąłem tylko głową.
- Co zrobiliście z ciałami?
Pytanie mnie nie zaskoczyło, sam nie wiem dlaczego.
- Zginęli na morzu, podczas sztormu. Nawet nie widzieliśmy ciał – utkwiłem wzrok w twarzy nieznajomego. – Śmierć marynarza – dodałem po chwili.
Zmarszczył brwi.
- Tak myślałem – znowu ten krzywy uśmieszek.
- Nie rozumiem, co to ma do rzeczy. To było...
- Dużo kapitanie, bardzo dużo – przerwał mi kolejny raz. – Dobrze znałeś tych ludzi?
- Oddałbym za nich własną głowę! – wyczuwałem, że to, do czego zmierzał, może być nieprzyjemne.
- Hmmm.., jesteś tego pewien Morten? – jego twarz w oka mgnieniu znalazła się przy mojej, sięgnąłem po nóż. – Nie zdążyłbyś, nawet o tym nie myśl. Siedzimy w tym razem po uszy. Ty chcesz utrzymać załogę przy życiu, ja bezpiecznie dotrzeć do lądu. Próbuję tylko ustalić, co się tu dzieje – odsunął się.



strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6]
komentarz[5] |

Komentarze do "Zew"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Egipscy Bogow...
   Inspiracje ku...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.027710 sek. pg: