..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Dziewczyna siedziała mu na kolanach. Otarła mu dłońmi łzy z twarzy i patrzyła mu prosto w oczy. Pomimo zmęczenia na twarzy, wyglądała pięknie. Nachyliła się do niego lekko i pocałowała go w czoło. Światło. Poczuł jak ogarnia go spokój, pewna senność, ale jednocześnie niezauważona przemknęła mu pewna podła myśl... Znowu spojrzała mu w oczy i... uśmiechnęła się delikatnie. Pomimo, że uśmiech ten był przyćmiony jej smutkiem, zrobiło mu się ciepło, niezwykle przyjemnie... znów ta myśl... nie daje za wygraną... Położyła mu dłonie na ramionach. Spuścił wzrok na jej jasne, delikatne ręce. Ta myśl uporczywie wraca... nie wolno mu dopuścić jej do głosu... sprawić by nim zapanowała... ciekawe, czy zgodziłaby się... Nie! Nie wolno mu tego zrobić! Ale ona... tylko ona mu przynosiła ukojenie samym dotykiem, więc może... Nie! Radził sobie z tym sam przez siedemnaście lat! Teraz też da radę! Gdyby to zrobił JEJ bardzo możliwe, że przestałoby go to dręczyć do końca życia... Nie! Przyrzekł im, że jej nie tknie! Mógłby przestać się kontrolować! Ale gdyby tak tylko kilka... Nie! Nie może tego...

Z jego ust zaczęły płynąć słowa. Wypowiadał je wbrew własnej woli, wbrew swoim postanowieniom.
- Ayllyn... nakarm mnie...- źrenice gwałtownie się jej zwęziły. Spojrzała na niego z lękiem. Chciała wstać, ale już stracił panowanie... widziała to w jego oczach... ten głód... przełknęła ślinę...

***

Ukojenie... spokój... tak długo oczekiwany, cudowny, czysty, świeży... Powoli zamknął oczy. Był tylko on i ten wypełniający go sycący spokój. Ale ten był inny niż te sprzed siedemnastu lat. Był jasny, ciepły i wartościowszy od tamtych... Nie pomylił się... Wiedział, że ona mu w ten sposób pomoże... miał rację... Jakieś zakłócenia? Szarpnięcie? Nie to tylko nikły impuls, słabiutkie światełko próbujące swym migotaniem, odwrócić jego uwagę od rozkoszy, którą teraz przeżywał, na którą tak długo czekał... Właśnie... ta rozkosz... Czuł, że jest syty, że już nie musi tego robić dłużej, ale to uczucie... cierpliwie czekał na nie wiele lat i nie zrezygnuje tak szybko. Nie zapomniał smaku tej rozkoszy, a siedemnaście lat postu bardzo podsyciło jego apetyt... Wreszcie jest. Nareszcie może z niej korzystać jak długo chce... nikt mu jej nie odbierze...
Nigdy nie trzymał jej tak mocno, nawet, kiedy był wściekły. Ten żelazny uścisk sprawiał, że zaczęły drętwieć jej ramiona. Oparła mu głowę na wgłębieniu ramienia. Robiła to po raz pierwszy. Myślała, że to będzie bardzo bolesne, ale w gruncie rzeczy było to całkiem przyjemne. Jednak już po chwili, coraz silniej czuła mrowienie w całym ciele, chwilę później zaczęło jej się kręcić w głowie... na ramionach będą siniaki... przynajmniej mu to pomaga... dlaczego nie przestaje... obiecał, że jej nie skrzywdzi... chyba wie, co robi... Wzrok na chwilę utkwił jej na jego ciemnobłękitnej koszuli... morze dziś jest bardzo spokojne... usypiająco spokojne... kojące... głębokie morze... takie niebieskie... jak oczy jej brata... Jej brat... za morzem... tym ostatnim... w życiu... w ciemności...

Cudowna ekstaza trwała... długo... Gdzieś z oddali rozległ się czyjś przerażony krzyk, jakieś szybkie słowa... ale, co one znaczą? Do rzeczywistości przywrócił go silny cios w twarz. Brutalnie przywrócony do normalności i nienormalności swojego życia, wyrwany siłą z tej wątłej i ulotnej chwili przyjemności. Osunęła się na ziemię. Biała jak papier. Zupełnie bez jakichkolwiek oznak życia. Ale, co się stało? Drugi policzek. Ktoś szarpnął go za ramiona.
-Panie! Panie!- ... wysunęła mu się z ramion, zupełnie bez sił, bez życia... to szarpnięcie wtedy... chciała... miała dość... nie posłuchał jej... zabił ją! Jak mógł do tego dopuścić! Jak mógł przestać się kontrolować! Przyrzekał przecież, że nigdy jej nie skrzywdzi...
Jednym ruchem odepchnął Blazanara od siebie i od niej. Nachylił się nad jej ciałem. Blada, zimna, ale oddycha słabiutko.
-Ayllyl!- porwał ja w ramiona i próbował ocucić – Ayllyn! Ay... Ayame... –przycisnął jej bezwładne ciało do piersi -... tak masz przecież na imię... prawda?- szepnął.
Wstał i podniósł ją na ręce
- Panie... co chcesz... –Mivel odwrócił gwałtownie twarz w stronę gnoma. W jego srebrnych, zimnych zazwyczaj oczach, błysnęły łzy.
- Na co się gapisz bezużyteczny darmozjadzie... –syknął- wezwij w tej chwili medyka...
- Panie... ale przecież... wtedy wszyscy się dowiedzą, że ty...
- Rusz się!

Reika.


strony: [1] [2] [3]
komentarz[10] |

Komentarze do "Miłość"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.026144 sek. pg: