I znów muszę przepraszać. Tym razem za poślizg techniczny. Od właściwego dnia aktualizacji, czyli niedzieli walczyłem z Borem u boku żeby tekst nie był pełen nieidentyfikowalnych krzaczków. Artykuły są już parę dni na portalu, ale do dopiero teraz mogę stwierdzić, ze nadają się do czytania. W końcu wygraliśmy. A oto owoce zwycięstwa.
Felietonem wracamy do wyciskania ras. Tym razem elficka klasyka. Ostatni dzień to poetyckie opowiadanie o końcu świata znanego już dosyć Dragon Warriora. Wiersze to, o ile wiem, debiut Tesiji. Będę wdzięczny za miłe przyjęcie z tego względu. Dalej są już recenzje Roku Wilkołaka Kinga, oraz całkiem aktualna i obszerna gry Wiedźmin.
Serdecznie zapraszam do czytania. Show must go on.