..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Studium.



Poranek
Jak co dzień obudziłem się o 6.06 rano. Letnie słońce wychyliło się zza okna oświetlając moje łóżko. Jak co dzień wstałem kilka minut po przebudzeniu zwlekając jak najdłużej i ciesząc się ciepłem pościeli. Poranna kawa postawiła mnie na nogi. Jak zwykle aromatyczna i pachnąca. Pewnie z Brazylii, sam nie wiem. 7.00. Wiadomości w programie publicznym. Nadal walczą nadal cierpią za zwietrzałe ideały. Wyłączyłem telewizor i poszedłem wziąć ciepły prysznic i umyć zęby. Tam skąd pochodzę takie luksusy pozostają jedynie w sferze marzeń. Teraz mogę sobie pozwolić, w końcu jestem poniekąd na wakacjach. Urlop dawno mi się należał. Otwarłem okno na oścież, zapuściłem Roba Zombie podkręcając głośność. Sąsiedzi jak zwykle zaczęli walić czymś ciężkim w ścianę ale udałem że nie słyszę – i tak nic mi nie mogą zrobić. Lubię ostrą muzykę, jedyny luksus na który mnie stać tam skąd pochodzę. O 8.00 wyszedłem na klatkę schodową ubrany w mundur służbowy. Pies tych z dołu jak zwykle wyczuł że schodzę i zaczął przeraźliwie wyć. Ładny pies, duży i na oko wyglądający na zabójcę. Lubię psy ale te nie odwzajemniają moich uczuć. Dzieci też nie. Dzieci podświadomie wyczuwają kim naprawdę jestem. Dzieci płaczą gdy jestem w pobliżu. Dlatego mam niewielu znajomych. Nie przeszkadza mi to chociaż w wyjątkowo upalne noce czuję nostalgię za minionymi czasami, za ojcem. Kiedy jeszcze mieszkałem z nim miałem wielu prawdziwych przyjaciół. To było życie, żadnych trosk, same przyjemności. Teraz też nie jest źle chociaż czuję pewną pustkę. Rozmyślając o przeszłości zszedłem na parter. Na zewnątrz uderzyła mnie fala gorąca, wyjątkowo ciepłe lato. Ukłoniłem się gospodarzowi domu i ruszyłem na autobus do pracy. Wiem, mówiłem, że jestem na wakacjach ale ja pracę tutaj traktuję jak odpoczynek. W autobusie jak zwykle tłoczno, wszyscy pasażerowie wyjątkowo nerwowi. Ktoś, jakaś starsza pani mentorskim tonem tłumaczy grupce zawianych nastolatków ich miejsce w świecie i w autobusie. Ci otwarcie się śmieją. Robi się duszno, nieprzyjemnie. Podchodzę do nich. Na mój widok dość szybko ustępują pani miejsca. Pani prycha w ich stronę, uśmiecha się do mnie. Nie odwzajemniam, jestem w pracy. W mojej pracy nie ma miejsca na wdzięczność i litość. Wysiadam na piątym przystanku. Komenda policji. Wchodzę przez główne drzwi witam znajomych. Dziś będzie wiele do zrobienia.

Siew

Kilka spraw na mojej głowie. Dwie awantury domowe, jakaś pobita kobieta, mąż aresztowany. Interwencja klasyczna. Trochę krzyku, sporo wyzwisk pod moim i partnera adresem, pobity i skuty pan domu w suce policyjnej. Nudy. Potem dostałem trochę roboty papierkowej, którą odwaliłem na odczep się. Mam co innego na głowie. Postanowiłem odwiedzić parę kluczowych dla mojej misji osób.

Ksiądz
Odwiedziłem miejscowego biskupa aby, jak sam stwierdziłem, posłuchać o problemach miejscowej społeczności. Biskup poczęstował mnie doskonałą gorącą herbatą i kruchymi ciasteczkami. Sympatyczny starszy człowiek rozgadał się o problemach swoich owieczek. Słuchałem z uprzejmym zainteresowaniem. Od słowa do słowa zacząłem jednak drążyć pewne tematy. Po to tu przyszedłem. Zaczęliśmy od wiary, na polityce skończywszy. Zawsze miałem dar przekonywania. Tam gdzie mieszkam jestem dość ważną personą. Biskup wyraźnie zaczął podzielać moje podejście. Troszkę przykro że tak gwałtownie zmienił swoje zapatrywania. Nie czułem żalu czy skruchy, już nie posiadam takich uczuć jednak zrobiło mi się troszkę przykro gdyż zdawałem sobie sprawę co dalej stanie się z biskupem.
Matematyk

Mój znajomy od kieliszka. Spotkaliśmy się na mieście by podyskutować o problemach prywatnych i ogólnych. Znalazł wyjątkowo miłą knajpkę – przyznaję że ma niezły gust jak na alkoholika. Wysłuchałem cierpliwie jego żalów (nikt mnie nie kocha nikt mnie nie rozumie, jestem sfrustrowany). Jestem bardzo cierpliwy, mam to po ojcu. Gdy przelała się jego czara goryczy napomknąłem o pewnej teorii matematycznej o której niby usłyszałem gdzieś w telewizji. Będąc alkoholikiem, mój znajomy był także niespełnionym geniuszem matematycznym i w lot pojął o co mi chodziło. Zostawiłem go zamyślonego nad niedopitym kieliszkiem. Ruszyłem dalej, tyle jeszcze spraw na głowie.

Bezdomny

Zabrałem go wprost z ulicy, nakarmiłem, napoiłem. Porozmawialiśmy o życiu o nieszczęściu. Dawniej był przeciętnym człowiekiem, miał rodzinę i dzieci. Zaczął grać i przegrywał spore jak na niego sumy. Wylądował na ulicy a rodzina wróciła do teściów na wieś. Oczywiście o wszystko obwiniał rząd i wszelakie struktury władzy. Pozwoliłem tej jego myśli zakwitnąć i wypuścić skrzydła podsuwając mu kilka rozsądnych argumentów. Mam dar przekonywania, też po ojcu. Zostawiłem go z kilkunastoma tysiącami złotych w kieszeni i pewnym pomysłem czekającym na realizację.

Polityk

Też mój znajomy, mam wielu znajomych ale ani jednego przyjaciela. Spotkaliśmy się w ekskluzywnej restauracji. Poznałem go od razu, nienagannie ubrany, arystokratyczna powierzchowność. Skrywana ambicja. Nigdy nie przepadałem za politykami ale ten jeden miał posłużyć realizacji moich planów. Ponarzekaliśmy trochę na rząd, polityków, państwo i szarość życia. Przywołałem kilka przykładów z historii, sugerując że jednak może być lepiej. Że kiedyś byli ludzie potrafiący zmieniać świat. Zamyślił się, po chwili dość niepewnie przyznał mi rację. Przywołałem więcej przykładów ale ten jeden którego użyłem na początku w zasadzie wystarczył by. Pożegnaliśmy się ciepło, do następnego razu. Ja wiedziałem że już się nie spotkamy, w końcu byłem na wakacjach i miałem niedługo wracać do siebie.

Tydzień później

To był pracowity dzień. Wróciłem po pracy do domu, rozebrałem się i usiadłem na kanapie. W mojej pracy należy szanować każdą wolną chwilę. Jakoś tak się złożyło, że konkuruję z ojcem starając się być lepszy od niego. To wymaga poświęceń ale myślę że jednak opłaca się. Otworzyłem piwo. To jedyna rzecz którą lubię schłodzoną. Puściłem telewizor. Dziś znów będzie padać. Lubię deszcz, u nas praktycznie nigdy nie pada. Zacząłem oglądać wiadomości. Znów to samo. Śmierć, katastrofa, rozpad, zniszczenie. I porno po dwudziestej czwartej. Zasnąłem z miłym poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
Cierpliwość- wspominałem już o niej? Tak jestem wyjątkowo cierpliwy. Tym razem nie musiałem czekać zbyt długo. Tym razem ziarno było gotowe do plonu już po tygodniu. Rankiem, gdy już obmyłem gorące ciało i spożyłem skromny posiłek, ziarno wydało plon.

Żniwa

Wiadomości nie były dla mnie zaskoczeniem. Zaczęli od biskupa. Tak jak i ja zacząłem. Oskarżony o wielokrotną pederastię i nawoływanie do obalenia obecnego rządu metodami siłowymi znalazł się przed obliczem sądu kościelnego. Sprawy nie dało się zatuszować. Władze kościelne wydały biskupa na pożarcie wściekłego tłumu. Trafił za kratki. Jego proces wywołał lawinę podobnych oskarżeń ze strony społeczeństwa oraz młodych kleryków godzących w wielu księży zasłużenie a wielu niesłusznie oczerniając. Pozycja kościoła przynajmniej w tym kraju została poważnie zachwiana co wywołało masowe przechodzenie zawiedzionych na ateizm oraz całkowity upadek powołań. Ojciec na pewno jest ze mnie dumny na swój sposób. Wprawdzie godzę w jego żywotne interesy ale musi też doceniać styl z jakim to robię. O procesie księdza było głośno przez wiele następnych tygodni.
Do czasu gdy media znalazły nowy temat, równie interesujący. Pamiętacie matematyka? Teoria którą mu podsunąłem okazała się dużo bardziej skomplikowana niż myślał. Zanim oszalał zdołał rozpracować wszelkie jej implikacje. Pozwoliłem sobie bowiem, wiedziony dość specyficznym poczuciem humoru, wpleść we wzory i równania dowód na nieistnienie Boga Stworzyciela. Oczywiście wzór był błędny ale błąd ów był nie do wykrycia nawet przez komputery. Domyślacie się skutków. Upadek wiary na całym starym kontynencie. Masowy ateizm. Jak plaga. Ale to nie wszystko, bowiem wzór w swej pierwotnej płaszczyźnie zawierał pewne dane pozwalające na skonstruowanie broni dziesięciokrotnie silniejszej niż najsilniejsza bomba neutronowa. Dałem więc ludziom zabawkę niezwykle kuszącą, czekającą na właściwy czas.

Bezdomny w porównaniu z poprzednimi narzędziami był jedynie trybikiem który na celu miał przygotowanie gruntu dla polityka. Ale po kolei. Nieszczęsny ulicznik oszalały ze smutku postanowił wyeliminować domniemane źródło swoich nieszczęść. Z moją niewielką pomocą stał się dumnym posiadaczem pistoletu zakupionego za podarowane pieniądze od Rosjan. Podczas oficjalnej wizyty ówczesnego prezydenta w jednym z większych miast mój nieszczęśnik zadał mu sześć strzałów z których każdy był śmiertelny. Wylądował w więzieniu ale tłumom to nie wystarczyło. Wtedy do łask wróciła kara śmierci.

Inicjatorem wprowadzenia kary śmierci stał się znajomy polityk. Wkrótce na fali nastrojów społecznych zasiadł na stołku prezydenckim. O kiepski stan gospodarki oraz upadek moralności począł winić imigrantów oraz zagranicznych inwestorów. Zjednoczył porozdzielane ugrupowania ultra nacjonalistyczne. Zaczęły się czystki na tle rasowym. Ludzie którzy twierdzili że nie powtórzy się holokaust musieli zweryfikować swoje poglądy. Przyznać muszę że operatywność i pomysłowość pana prezydenta przerosły nawet dokonania jego poprzednika. Będzie znakomitym doradcą tam u mnie.

Duma

Nie ukrywam ze jestem z siebie zadowolony. Mówcie co chcecie, ale moje plany tym razem wypaliły w 100%. Wiem, czasem czuję gniew i żal do samego siebie, że jestem kim jestem. Byłem zbyt ambitny kiedy jeszcze byłem z ojcem. Moja pycha sprawiła że mnie odtrącił. Wiem, że to co robię niewiele zmieni ale pragnę zostać zauważonym. Jeśli nie chce mnie kochać niech chociaż spróbuje mnie znienawidzić. Lepsze to niż dumna obojętność z jego strony. Niech mnie znienawidzi, ale niech czuje również dumę że jedno z jego dzieci pragnie mu dorównać. Niech będzie o mnie zazdrosny. Niech mnie zniszczy. Niech mnie nie odtrąca tylko spróbuje zrozumieć. Teraz wracam do siebie, do Piekła które dla mnie stworzył. Grunt jest przygotowany. Moje zastępy są liczne i gotowe. Wiem że tej walki, ostatecznego starcia wygrać nie mogę.

Ja tylko pragnę by mnie zauważył...mnie...najniewdzięczniejsze z jego dzieci...


Serpentos.
komentarz[1] |

Komentarze do "Studium."



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Egipscy Bogow...
   Inspiracje ku...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.019182 sek. pg: