..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

DWa po DWa
Wycieczka osobista przez RPG

Ostatnio grałem sesję z osobą o wykształceniu psychologicznym, w towarzystwie mającym pedagogiczne zapędy. Mówiąc szczerze niewiele pamiętam sesji gorszych. Nie przez to, że ludzie ci grać nie potrafili, to bym jeszcze przeżył. Było wręcz przeciwnie, okazało się, że mimo wieloletniego doświadczenia grać nie potrafię ja. Wszystko co umiem wyparowało w jednej chwili zostawiając mnie jak kukiełkę bez sznurków. I tak już mija drugi dzień kiedy czuję się fatalnie i zastanawiam, czy chcę to wszystko kontynuować. Oto bowiem przedstawiono mi piękne historię jak to kończyli inni „wychowankowie” tej ekipy. Elitarne studia i tego typu rzeczy. Tak więc gdybym się zdecydował oznaczałoby to, że idę ni mniej ni więcej tylko terapię i trening osobowościowy z przygotowaniem do gry. Rzecz bez wątpienia wartościowa i rzadka. Pociąga to jednak za sobą trochę więcej niż może widać na pierwszy rzut oka.
Po pierwsze jeśli poddam się tej przemianie będę zapewne zmieniał podobnie graczy na których trafię ciągnąc ich do swojego poziomu. Równoznaczne jest to ze sprawianiem drugiego człowiekowi swoistego bólu. Dla jego dobra teoretycznie, ale i tak dla osoby ze stoickim zacięciem nie ma to dobrych konotacji. Odbierałbym RPG część zabawowości.
Na tamtej sesji przykładowo postać (czyli pośrednio ja) była upokarzana za błędy, dodajmy liczne. Wszystko bowiem była tam mniej więcej tak trudne jak w realnym życiu. Kłuci się to w pewnym sensie z moją ideą tej rozrywki, która ma nas odstresować i zabawić właśnie przez łatwość osiągania rzeczy niezwykłych i wielkich.
Po drugie okazało się że mam problemy (jak każdy z resztą, z czego zdaje sobie sprawę). Jak dotąd jednak żaden z nich ze mnie nie wychodził i nie przeszkadzał. Albo nie zdawałem sobie z otoczeniem z tego sprawy, co jest dla mnie tożsame. Żyłem sobie spokojnie w nieświadomości, jako szczęśliwy oraz niespotykanie spokojny człowiek, pewien siebie i swojej przyszłości, otwarty na świat. Teraz moja psychika oberwała porządnie z młota i pojawiają się pytania (co samo z siebie, w moim przypadku novum nie jest).
Czy mogę być lepszym człowiekiem? Jasne, zawsze mogę.
Czy może żyć mi się lepiej? Jak wyżej.
Czy będę przez to szczęśliwszy? Tu zaczynają się schody.
Oczywiście każda zmiana w człowieku wiąże się ze zniszczeniem jego części by poskładać ją od nowa. Powtarzając za Kazimierzem Dąbrowskim tak wygląda mniej więcej dezintegracja pozytywna. Złe samopoczucie nie powinno tu dziwić. Problem jest taki, że lepsze jest, jak zwykle wrogiem dobrego.
Po trzecie opisując sukcesy tej terapii mówione było o pięknym sterowaniu i podpuszczaniu ludzi na larpach by osiągnąć swoje cele. Nie wątpię tutaj, ze możnaby zastosować te zdolności w prawdziwym życiu. Jest to niewątpliwie w pewien sposób kuszące i przydatne. Czy jednak nazwałbym to dobrym? Z możliwość traktowania ludzi jak marionetki zdawałem sobie sprawę od dawna, ma ona dla mnie posmak ciut demoniczny i właśnie negatywny. Taka moja postawa zalatuje hipokryzją, gdyż każdy w pewien sposób manipuluje innymi. Tutaj zaś przeraża co najwyżej skuteczność. Trudno jednak pozbyć się nieprzyjemnych konotacji. Nikt w końcu nie lubi Machiavellego, nie licząc tych stosujących jego metody. A nawet oni woleliby nie spotkać kogoś kto nabiłby w butelkę ich.
Nie jestem człowiekiem ambitnym i nie chcę rządzić innymi, zwłaszcza potrafiąc to robić tak skutecznie. Kłuci się to z moim ideałem jakim jest życie spokojne, gdzie pieniędzy mam mieć tyle by starczyło na umiarkowanie wygórowane potrzeby.
Po czwarte takie podejście wyciąga z ludzi to co siedzi w nic głęboko. Widziałem przykład na człowieku (nazwijmy go X), którego poznałem podczas miłych rozmów i uważałem za całkiem porządnego. W kontakcie z tamtą ekipą to krótkim światło dzienne obejrzało mnóstwo brudów i zgrzytów. Wolę nie myśleć ilu innych moich znajomych ma takie czy inne potworki siedzące gdzieś głęboko. Mówiąc szczerze zdecydowanie bardziej uśmiecha mi się widzieć to co dotąd rzuca mi się w ludziach w oczy, czyli cechy dobre i wartościowe. Cień niech pozostanie u siebie, aż wreszcie staniemy z nim oko w oko i przytulimy do siebie jak Ged na krańcu Ziemiomorza. Ja nie chcę grzebać się w innych i wyciągać tego przerażającego oblicza przed oczy delikwentów. Nie jeśli oni zdają się sobie tego nie życzyć jeszcze w tym momencie. Zaś z X’em spotkam się jeszcze pewnie nie raz i nadal widział będę to co w nim dobre. To bowiem ciągle nie zniknęło.
Tak oto dostałem szanse. Z wyższego poziomu rozwoju ktoś podaje mi rękę, bym mógł się podciągnąć. Nie powiem, żeby decyzja była łatwa. Jednak uścisnę tą dłoń z wdzięcznością, a potem puszczę i pomacham na do widzenia, życząc wszystkiego najlepszego. Nie chodzi tutaj nawet o ból, ten sadzę byłbym w stanie znieść. Pewne znaczenie ma duża różnica poziomów jaką miałbym do przebycia. To niewątpliwie świadczy o niedojrzałości, z której sobie do końca sprawy nie zdawałem. Specjalnie się jednak nie wstydzę, dojrzałość jak wszystko niesie ze sobą rzeczy dobre, jak i złe. Najistotniejszym jednak warunkiem, jaki tutaj przechyla szale jest duża różnica światopoglądowa jaka dzieli mnie i to do czego miałbym dążyć. Wpisane między wiersze rozwój za wszelką cenę i konkurencja są w mojej rodzinie obce i w pewnym sensie wrogie. Co akurat przejąłem i ja.
Czy więc nie odrzucam jednej z lepszych propozycji jakie mogłem dostać? Tak, życzliwi ludzie chcieli mi pokazać jak stać się bardziej rozwiniętą i dojrzalszą osobą. To jednak co zobaczyłem w perspektywie nie było mną. Dlatego będę się rozwijał w swoim tempie i w swoją stronę.

Wybaczcie, że przeznaczyłem lekki gatunek jakim jest felieton i to w dodatku pierwszy z serii na tak ciężką sprawę prezentując ją w dodatku bez obowiązkowego dystansu. Tutaj nie mógłbym go z resztą wstawić z oczywistych względów. Musiałem jednak jakoś poskładać co było i nadal częściowo jest, we mnie popękane, a nie ma wielu lepszych sposobów niż przelać to na papier. Wam zaś drodzy czytelnicy również może to coś dać, gdyż prędzej czy później każdy stanie przed podobnym wyborem. Może nie tak widocznym, ale stanie.

Driden Wornegon
komentarz[12] |

Komentarze do "[2po2] Wycieczka osobista przez RPG"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.022092 sek. pg: