..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Lekka Robota



Drzwi do kuźni otwarły się z hukiem. Postać w drzwiach omiotła spojrzeniem wnętrze. Jej wzrok zatrzymał się na krasnoludzie, który nie przerywając pracy uniósł głowę.
- Czego? Krasnolud rzucił pytanie. - Ty jesteś Tobas? Postać odpowiedziała pytaniem.
- Tak a czego chcesz?
- Zbieraj graty. Masz robotę.
Po dłuższej chwili obydwaj wędrowali w stronę gór.
- Co to za robota? Spytał kowal.
- Zobaczysz na miejscu.
- A tak właściwie to, kim ty jesteś?
- Wszystko w swoim czasie.
Po kilku godzinach wędrówki, przez las, i wzgórza dotarli do niewielkiej chaty.
- Tu przenocujemy.
- To może powiesz mi w końcu gdzie idziemy, i co to za praca?
- Tak... Więc jak by to powiedzieć...
- Musisz naprawić pewien bardzo stary oręż.
- Tak a konkretnie, jaki?
- Zobaczysz na miejscu... Śpij.

Obudziło mnie szarpanie za ramię.
- Wstawaj. Nie możemy się spóźnić. On bardzo tego nie lubi. Sam jest cholernie punktualny.
- Tak na prawdę to nie pamiętam żeby kiedykolwiek spóźnił się, choć o ułamek sekundy. Cały czas powtarza, że w jego fachu punktualność to podstawa.
- No, ale kim jest ten on?
- Zaraz zobaczysz.
Nawet nie zauważyłem jak najbliższą okolicę spowiła gęsta mgła. Nagle stanęliśmy przed dużymi wrotami. Mój towarzysz spojrzał na mnie...
- Witaj w domu Śmierci Tobasie...

Po chwili ciężkie wrota stanęły otworem. Ku mojemu zaskoczeniu wnętrze sprawiało przytulne wrażenie. Dębowa podłoga, na ścianach gobeliny przedstawiające zarówno wielkie bitwy jak i sielskie krajobrazy. Moją uwagę przyciągnęła jednak największa kolekcja broni, jaką kiedykolwiek widziałem. Były tam zarówno pospolite widły, jak i broń, której przeznaczenia mogłem się jedynie domyślać. Korytarz ciągnął się dłuższy czas. Po chwili stanęliśmy przed drzwiami, zza których dobiegał gwar. Zdziwiony spojrzałem na towarzysza, który z lekkim uśmiechem otworzył drzwi. Stanąłem w progu, gwar ucichł, w moja stronę obróciło się kilka postaci.
- Nie bój się. Usłyszałem zza pleców. -To moi bracia. Pozwól, że ci ich przedstawię:
- I tak. Ten kaszlący to Zaraza.
- Ten z czerwona twarzą to Pożoga.
- Ten blady to Potop.
- Ten pomarszczony w fotelu to Starość.
- A mnie nazywają Wojna.
- Resztę braci poznasz później, ponieważ musieli wyjść, tak jak nasz ojciec.

- Chodź, pokażę ci, o co nam chodzi.
Przeszliśmy do pomieszczenia, w którym na specjalnych stojakach stały poopierane kosy.
- Tak, więc. Śmierć wybrał się po pewnego władcę, na którego już przyszła pora. No, ale ten przeczuwając swój koniec, wezwał do siebie najlepszych nekromantów, oraz kowali i kazał im wykonać dla siebie, coś, co pozwoli mu uniknąć śmierci. Ci wiedząc, że Śmierć zawsze używa kosy przygotowali dla niego naszyjnik, który miał go uchronić przed ciosem. Ojciec nie wiedząc, o niczym stanął przed nim wykonał cięcie, no i czubek jego ulubionej kosy się złamał. Ojciec naprawdę się wkurzył i oprócz króla zabrał do siebie cały pałac. No, ale teraz musi używać zapasowej kosy a nie za bardzo ją lubi. Mówi, że mu nie leży tak jak powinna. Tak, więc wziął mnie za ramie i powiada: „Pójdziesz do Hagardówka, znajdziesz kowala o imieniu Tobas, i przyprowadzisz go tutaj. Tylko on potrafi naprawić mój oręż.” Tak, więc znalazłeś się tutaj. Mów, czego będziesz potrzebował a ja z braćmi mamy ci to dostarczyć.
Trochę zszokowany rozejrzałem się wokół.
- Na razie potrzebuję tylko trochę admantytu, oraz kawałka meteorytu.
- Dobrze- powiedział, po czym bezgłośnie wychylną z izby. Po z górą kilku uderzeniach serca wrócił niosąc skrzynię. Postawił ją bezgłośnie na ziemi, i rzekł:
- Oto adamantyt i meteoryt. Mam nadzieję, że wystarczy.
Podszedłem do skrzyni i uchyliłem wieko.
- Powinno wystarczyć. Proszę zawołaj mi Pożogę.
- Dobrze.
Po chwili do komnaty wszedł Pożoga. – Słucham?
Trzymając w ręce kosę, oraz szczypce z kawałkiem ostrza powiedziałem:
- Musisz rozgrzać ostrze aż osiągnie kolor kwiatu jabłoni trzy dni po zakwitnięciu.
- Dobrze- rzucił i zatarł dłonie, z których powoli zaczął płynąć ogień. Ostrze powoli zaczęło zmieniać kolor. Najpierw stało się czerwone, by po chwili pojaśnieć i stać się białe.
- Starczy- z moich ust dobiegł okrzyk. Kilkoma wprawnymi uderzeniami skułem ostrze w całość, wzmacniając miejsce połączenia adamantytem i meteorem. Ostrożnie oparłem kosę o kowadło pozwalając ostrzu wystygnąć.
- Chodź – rzuciłem w stronę Pożogi.
Przeszliśmy do głównej sali zamku.
- Musisz zawołać braci. Potrzebuję pomocy wszystkich- Po chwili w komnacie zebrali się bracia. Ja w tym czasie przygotowałem beczkę, o którą się teraz opierałem.
- No, więc tak. Potrzebuję wasze pomocy przy napełnieniu tej oto beczułki. Należy napełnić ją krwią wszystkich gatunków żyjących na świecie. Aczkolwiek wystarczy tylko kropla krwi każdego rodzaju. -Zresztą większa ilość i tak by się tu nie zmieściła- dodałem z przekąsem. Beczka musi zostać napełniona w przeciągu dziesięciu uderzeń serca inaczej będziemy musieli zaczynać od nowa – dodałem. Tak, więc Panowie do dzieła. Po chwili stałem sam w komnacie. Zająłem się wiec przeniesieniem beczki na zewnątrz budynku, oraz odtoczeniem jej na odległość około stu kroków od bramy. Usiadłem koło niej zbierając siły przed czekającą mnie najtrudniejszą częścią zadania. Zahartowaniem ostrza...

Po kilku godzinach oczekiwania zebraliśmy się wszyscy wokół beczki. Każdy z braci trzymał w dłoniach spory dzban.
- Pożoga przekaż swój dzban któremuś bratu a sam rozgrzej ostrze tak, aby przybrało kolor słońca dzień po letnim przesileniu.
Skinieniem ręki dałem znak i pierwsze krople krwi spłynęły do środka. W tym samym momencie z moich ust zaczęły wydobywać się słowa pieśni w języku tak starym, że nawet bracia nic nie rozumieli. W miarę napełniania beczki pieśń przybierała na sile, a ostatnie słowa miały już moc huraganu. Mimo iż wiatr szarpał wszystkimi, to żaden z nas nawet nie drgnął. W tym momencie wśród synów pojawił się śmierć.
- Wiem, czego jeszcze potrzebujesz. Wyciągnął rękę i ze znamienia na nadgarstku, do beczki spłynęła kropla krwi. Ryk huraganu zastąpił nagle ogłuszający świst gwałtownie stygnącego ostrza, a okolicę zasnuł smród palonej krwi.
Ostatnią rzeczą, jaką zapamiętałem były moje słowa: Oto twój oręż. Resztę zasnuła ciemność.

Obudziłem się wśród niskich drzewek, na małej polance.
-Na Groona, ale sen miałem – przeszło mi przez głowę. – Trzeba stanowczo ograniczyć krasnoludzką, bo całkiem mi się w głowie poprzewraca- pomyślałem, gdy nagle mój wzrok zatrzymał się na pasącym się nieopodal mule. Podszedłem do niego, aby sprawdzić sakwy na jego grzbiecie. W pierwszej na samym wierzchu znalazłem kartkę, zapisaną bezbłędnym krasnoludzkim:

„Tobasie. W podzięce za twą nieocenioną pomoc zechciej przyjąć ten skromny dar ode mnie. Są tu plany wszystkich broni oraz zbroi, jakie mam w swojej kolekcji, a także pieniądze, które pozwolą rozkręcić Ci niewielki interes. A i jeszcze jedno. Młot, który masz na plecach należał dawno temu do pierwszego krasnoludzkiego boga kowali – Thordina. Używaj go z rozmysłem.

Twój oddany przyjaciel – Śmierć”




Na Groona. A więc to nie był sen- pomyślałem sięgając przez ramię. Moja ręka trafiła na rękojeść. Powoli ująłem ją, by ściągnąć młot z pleców. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, młot okazał się niewiele mniejszy ode mnie, a mimo to lekki jak piórko. Sam trzon młota miał około metra długości, a obuch był wielkości sporego antałka. Zauważyłem także, że na moim nadgarstku pojawiło się znamię, takie samo jak na ręce Śmierci.
- No cóż- pomyślałem łapiąc uzdę muła- zobaczymy, co przyniesie mi ten dzień kierując się w stronę miasta widocznego w oddali.


Tobas.
komentarz[6] |

Komentarze do "Lekka Robota"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Egipscy Bogow...
   Inspiracje ku...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.021354 sek. pg: