..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Rozdział 6: Lepszy syn

Wielu twierdziło, że spokój Tłumika jest wynikiem implantów, które w niewyjaśniony sposób pozbawiają człowieka wszelkich uczuć. Oczywiście ta historia była kompletną bzdurą, ale legendarna umiejętność panowania nad samym sobą w każdej niemalże sytuacji zmuszała ludzi do szukania chociażby najbardziej nieprawdopodobnego wyjaśnienia, które odpowiedziałoby na pytanie zadawane przez bardzo wielu: „Co on, kurna, taki spokojny?”. To prawda, wyprowadzenie Człowieka w Garniturze z równowagi graniczyło z cudem porównywalnym ze złapaniem w zęby pocisku wystrzelonego z „Elki”. Jednak nawet taki zimny drań miewał w swoim życiu chwile zapewniające niezapomniane przeżycia i wzrost ciśnienia, którego dodatkowe jednostki niemalże pozbawiały przytomności. Wszystkie te zakorzenione w pamięci momenty miały jeden wspólny czynnik: wizytę u swojego przełożonego.
Jego biuro mieściło się na najwyższym, 50 piętrze budynku, do którego nikt nieautoryzowany, o ile był świadom swoich decyzji, nie ośmielał się zbliżać. Ów wieżowiec był bezdyskusyjnie największą stertą materiału budulcowego w tym zapomnianym przez Boga miejscu. Osobnik, do którego wieżowiec należał, spędzał w swoim pałacu całe dnie. Siedząc w cholernie niewygodnym fotelu, skąpany w ciemności rozświetlonej jedynie przez niewielkich gabarytów lampkę, ubrany w niedopasowany garnitur lubił rozmyślać, gładząc się przy tym po siwych wąsach, o kolejnych rajdach uwzględniających posyłanie czerwonemu rogaczowi regularnych partii dusz Jeźdźców. Tym razem jednak nie rozmyślał, nie gładził wąsów, nie uśmiechał się paskudnie. W życiu każdego człowieka sprawującego władzę przychodzi chwila, w której musi opieprzyć jakiegoś nieszczęśnika. Jednak raz na naprawdę długi czas okazuje się, że opieprz istotnie był słuszny...
- Jakim sposobem zakuty w łańcuchy, szczelnie zamknięty w celi i osaczony ze wszystkich stron więzień mógł najzwyczajniej w świecie uciec zabijając po drodze wszystkich strażników w magazynie i zabierając (zapewne dlatego, że miał po drodze) człowieka, na którego pojmaniu zależało mi w sumie najbardziej? – rozmowa zawsze zaczynała się od spokojnej gadki. Przywódca Braterstwa Łuski uwielbiał być spokojny – tym bardziej wzbierała w nim złość, którą miał okazję wyładować pod koniec swojego „wykładu”.
- Tam był ktoś jeszcze... z pewnością krzyżowiec – jak zwykle Tłumik nie mógł odnaleźć dodatkowych zapasów luzu i opanowania podczas rozmów, których tematem przewodnim była katastrofalna porażka poniesiona przez swoich podwładnych.
- Krzyżowiec... – wywołująca paniczny strach pauza była wręcz nie do zniesienia. – Jesteś więc zdania, że jego obecność całkowicie wyjaśnia śmierć około tuzina strażników?
- Zgrzyt także dokonał znacznych strat...
- Zamknij się!!! – zwykle krzyk przywódcy powodował u rozmówcy chwilową blokadę myśli i tymczasowe odcięcie się od świata zewnętrznego, graniczące z utratą przytomności. Tłumik był nieco odporniejszy na te symptomy, więc u niego przejawiało się to co najwyżej w postaci znaczniejszego pocenia się. – Czy zdajesz sobie sprawę jak ciężko odszukać kompetentnych strażników potrafiących posługiwać się bronią maszynową?! Nie wspominając o czasie jaki pochłania wytrenowanie takich jednostek... Przez twoją, delikatnie mówiąc, nieostrożność utraciliśmy dodatkowo cennych więźniów. Biorąc pod uwagę rangę zadania powinieneś doglądać wszystkiego osobiście! Powinienem przywiązać cię do zderzaka pierwszego lepszego Wheelera i załatwić godzinną przejażdżkę po ulicach naszego pięknego zadupia! Nie zrobię tego, bo taka zabawa mogłaby się dla ciebie źle skończyć, a zastąpienie osobnika o metalowych nadgarstkach i tak samo twardych jajach mogłoby okazać się niemożliwe... Tym niemniej wiedz, że jeśli jeszcze raz zawiedziesz mnie wykonując tak ważne zlecenie, nie wykażę się dobrodusznością, której świadkiem byłeś przed chwilą.
- Dziękuję za wyrozumiałość...
- Zamknij się! Odezwiesz się kiedy ci na to pozwolę. A teraz skup się – nasz główny cel z pewnością znajduje się teraz na południu – u Jeźdźców – a ci nie oddadzą go bez walki. Najpierw musimy dowiedzieć się, skąd wiedzą, że jest taki ważny. Masz nawiązać kontakt z naszą wtyczką. Każ mu zdobyć informacje na temat wszystkiego co związane z wiedzą Południowców na temat nowego więźnia. I pamiętaj, jeśli mnie zawiedziesz, staniesz się dla mnie równie zbędny, co główny bohater moich porannych eskapad w klopie. Pozbędę się ciebie z równie wielką satysfakcją. Zrozumiano?
- Tak...
- Zamknij pysk! Powiedziałem, że masz się odzywać za moim pozwoleniem. A teraz, czy zrozumiałeś moje polecenia? Możesz mówić.
- Zrozumiałem.
- Dobrze. A teraz spieprzaj i nie pokazuj mi się na oczy, dopóki nie zdobędziesz jakichś wartościowych informacji.
Odchodząc Tłumik dziękował w duchu, że doczekał końca kolejnego wykładu. Sam nie wiedział skąd bierze siły i cierpliwość pozwalające mu na przyjmowanie kolejnych dawek krzyków, nerwów i gróźb. Wiadomym było od dawna, że tylko jemu uchodziło na sucho popełnianie gigantycznych pomyłek, chociaż przyznać trzeba, że robił je niezwykle rzadko. Warte odnotowania jest to, że tylko jemu umożliwiono popełnienie więcej niż jednego błędu, mającego miejsce jeszcze za pierwszego żywota. Już samo to powinno uświadomić nie orientującego się żółtodzioba, że Tłumik był jednym z najważniejszych ludzi w Braterstwie Łuski.
Kolejnym VIP-em był Proch – prawa ręka przywódcy – który podczas audiencji zwykle stał skryty w cieniu, natomiast gdy rozmowa dobiegała końca, ujawniał się i komentował wszystko to, co niedawno zostało powiedziane. Był w tak samo zaawansowanym wieku, co człowiek, któremu służył. Wnioskując po jego naprawdę imponującej umiejętności wyciągania wniosków i radzenia na podstawie tak zdobytej wiedzy można by wywnioskować, że w poprzednim życiu obejmował stanowisko doradcy prezydenta. Oczywiście powód, który skazał go na Piekło na ziemi dalej pozostawał nieznany. Braterstwo Łuski mając go w swoich szeregach zyskiwało sporą przewagę nad przeciwnikiem. Po nieprzyjemnej rozmowie z Tłumikiem, jego chuda sylwetka jak zwykle wyłoniła się z cienia, znajdując się tym samym tuż za plecami swojego „właściciela”.
- Za każdym razem żałujesz, że to nie on zdradził – jak zwykle to Proch swym opanowanym, kojącym głosem rozpoczynał debatę.
- Tak.
- To nie było pytanie. Pamiętaj, że to w dalszym ciągu twoja krew.
- Gdyby mój pierworodny nas nie zdradził, zapewne Tłumik już dawno zdechłby z jego ręki, a Jeźdźcy polegliby prędzej, niż zdążyłbyś powiedzieć: „Szturm zacznijmy od północno-południowej flanki”.
- Nie jestem tego taki pewien. Zauważ, że jeszcze do niedawna Tłumik miał go w garści. Starszy synek rzeczywiście zdołał opuścić nasz teren głównie za sprawą niespodziewanego pojawienia się Krzyżowca. Młody spisał się bardzo dobrze. Twoja surowość wobec niego zdecydowanie nie pomaga mu w samodoskonaleniu.
- Wiesz, że szanuję ciebie i twoje rady, ale teraz po prostu chrzanisz. Dyscyplina to najlepsza rzecz, jaka może spotkać tego bachora. Jeśli go nie przytępię, zmieni się w pospolitego rzezimieszka, jakich tu dziesiątki tysięcy. Chcę, żeby był bezwzględny, zimny i okrutny, ale by kierował się przy tym zasadami.
- Dobrze wiesz, że spełnia te kryteria. Po prostu nie możesz pogodzić się z tym, że nie ma z nami Zgrzyta. Za każdym razem, gdy patrzysz na jego młodszego brata, przypominasz sobie o zdradzie starszego i nie możesz rozgryźć cisnącego się na usta pytania: dlaczego? Dlaczego, do ciężkiej cholery, mój najstarszy syn postanowił się ode mnie odwrócić? Powiem ci tyle – znasz odpowiedź na to pytanie, tyle że boisz się zaakceptować prawdy. A prawda głosi, że za jego zdradę jesteś częściowo odpowiedzialny – wyłącznie Proch mógł pozwolić sobie na taką szczerość. Każdy inny rozmówca po wypowiedzeniu takiego zdania byłby zmuszony przyjąć na głowę wykonaną z ołowiu odpowiedź przywódcy.
- Myślę, że nie wiesz o czym mówisz. Myślę też, że najlepiej będzie, jak się już zamkniesz.
- Wedle rozkazu.
Każdy miał ograniczoną cierpliwość do słuchania krytyki pod swoim adresem. Siedzący w niewygodnym fotelu odbiorca komunikatów, wspominających o nieodpowiednim wychowaniu starszego syna z pewnością do najcierpliwszych osób na ziemi nie należał. Zdawał sobie jednak sprawę, że Proch wie, co mówi, i że ma rację. Myśl ta atakowała jego dumę milionami igiełek nasączonych poczuciem winy. Przyzwyczaił się – w niedługim czasie stłumi ból.




Autor: Wawrzyniec.

Korekta: Boromir.


strony: [1] [2] [3]
komentarz[71] |

Komentarze do "Piekło na ziemi cz. 2"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Egipscy Bogow...
   Inspiracje ku...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.024179 sek. pg: