..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Coś pomiędzy życiem, a śmiercią - cz.1 Sztorm



Wicher na morzu, rzecz prawie codzienna. Jednak, jeśli jeden z tych licznych wichrów odbierze ci coś cennego będziesz przeżywał każdy osobno. To nie stanie się dla ciebie rutyną.
Podobnie było w moim przypadku. Mój statek, jak co roku pływał z portu do portu. Przeżyłam na nim mnóstwo sztormów, czy tylko zwykłych mżawek. W moim przekonaniu statek był niezatapialny. Już gdzieś to słyszeliście, nie? Titanic i jemu podobne okręty. Podobno też miały być niezatapialne, a tu wystarczyła zwykła góra lodowa.
Moja „Eris” przepłynęła ze mną mnóstwo mil morskich. Pływałam na niej przez dobra 20 lat. I wbrew ogólnemu przekonaniu, że ten statek to już przeżytek, nadal widziałam w niej najnowocześniejszą łódź po tej stronie od równika.
Wciąż pamiętam ten dzień jakby to było zaledwie wczoraj. Wyruszyłam z portu w podróż po oceanie. Wszyscy odradzali mi ten krok, ale zbywałam rady prychnięciem.
-Nic mi się nie stanie, nie dramatyzujcie.
Możliwe, że byłaby to prawda, gdyby jeszcze nie fakt, że zbierało się na sztorm. Wyruszyłam, niestety ponad połowa z mojej załogi nie chciała ze mną płynąć. Najpierw wyzwałam ich od szczurów lądowych, potem wszystkich po kolei według spisanej na kredce listy, wyrzucałam ich z „pracy”. Robiłam to przez ostatnie chwile mojego statku. Zanim zdążyłam zawiadomić marynarzy o mojej decyzji rozpętało się piekło. Sztorm wywołał kilka potężnych fal, które uderzyły z całą mocą w nabrzeże. Początkowo nie wiedziałam o tym. Przeżyłam jedynie dlatego, że jeden z moich byłych kamratów wyciągnął mnie ze statku i zrzucił po schodach swojej piwnicy. Poza tym, że się trochę obiłam, było wszystko dobrze. Gran rzucił zaraz za mną parę koców i zamknął mnie na klucz.
-Wypuść mnie – wołałam, ale odpowiedział mi tylko łomot zatrzaskiwanych drzwi. Nie mogąc zrobić nic innego, skuliłam się na jednym z koców. Po jakiejś godzinie darcia się i krzyków, zasnęłam. Obudził mnie dopiero chrzęst otwieranej kłódki.
-Wstawaj – rozkazał mi jakiś kobiecy głos.
-Co… Co się stało?
-Dobrze się czujesz? – spytała kobieta, jednak jej ton wskazywał, ze nie obchodziło ją to.
-Świetnie – zawołałam promiennie, a jakby na zaprzeczenie moich słów odezwał się żołądek. – Tak jakby.
-Idziesz z nami – zarządziła.
Trochę obawiając się chmary kobiet, które stały za drzwiami, wyszłam nie wykonując żadnych szybkich ruchów.
-Meribith! Pośpiesz się! – krzyknęła moja znajoma, która najwyraźniej przyłączyła się do tej zgrai zza drzwi.
-Co się tu dzieje? – spytałam konspiracyjnym szeptem.
-To ty nie wiesz?
-Nie wymagaj tego od niej, przecież mój maż ją zamknął.
-Twój maż powiadasz? – zaciekawiłam się.
-Owszem, mój mąż. Masz, co do tego jakiekolwiek wątpliwości?
-Skądże – zaprzeczyłam unosząc przy okazji ręce.
W moim lustrzanym pierścieniu widziałam olbrzymią grupę kobiet podążającą za nami.
-Kim są te wszystkie kobiety?
-Tylko my przeżyłyśmy. Najwyraźniej yuan-tii nie lubują się w kobietach.
-Yuan –tii?
-Właśnie oni. Zaraz po sztormie przybyły do nas hordy tych paskudnych stworów – wyznała moja znajoma.
-A mężczyźni nie mogli was obronić?
-Nie, nie mieli na to czasu. Te gady zbyt szybko ich porwały. Rozpyliły w powietrzu jeden w tych pyłków driad i mężczyźni oszaleli. Poszli za stworami bez mrugnięcia okiem – opowiadała żona Grana.
Wyszły na zewnątrz. Początkowo jasne promienie słońca oślepiły Meribith, ale po pół minuty przyzwyczaiła się. Widok, jaki się przed nią rozciągał był przerażający. Nigdzie nie leżały ciała czy tego typu rzeczy. Po prostu miasto zostało zrównane z ziemią przez kilka okrętów, które wbiły się w budynki.
-O matko.
-No właśnie. Nasze miasto jest zrujnowane. Mój mąż wiedział co robił kiedy wrzucał cię do naszej piwnicy.
-To miało jakiś większy sens niż powstrzymanie mnie przed wypłynięciem w rejs? – zdziwiłam się.
-Oczywiście. Sztorm nie jest przecież czymś nienaturalnym. Po prostu Gran chciał, ocalić twoje bezwartościowe życie.
-Według mnie jest ono bezcenne – obruszyłam się.
-Tia, właśnie tak mówi osoba, która chciała wypłynąć w rejs podczas sztormu.
-Ej, nie czepiaj się mnie. Nie jesteś lepsza.
-Nie kłócić się tu! Meribith, jako jedyna wiesz do czego służą te wszystkie przyrządy – powiedziała żona Grana i zaraz kilka kobiet przytargało tobołek pełen mieczy, kusz i innych broni. – Musisz nam pomóc. My będziemy odbudowywać nasze miasto, a ty postarasz się odnaleźć yuan-tii i odbić naszych mężów. Karmelita uszyła dla ciebie specjalny worek. Za to znachorka sprawiła, że stał się on bezdenny. Proszę odnajdź naszych mężczyzn i wróć i nimi.
-E, ale sama jedna przeciw zgrai yuan-tii? – zwątpiłam.
-No tak, to może być mały problem. Weź ze sobą pewien oddział i wyrusz.
Tak zostałam mianowana bohaterką. Zwykła pani kapitan statku stałam się wybawczynią. Przemilczę może fakt, że wśród kobiet pozostałych przy życiu zostało może z pięć które się do czegokolwiek nadawały. Przed samym wyjściem miałam podać imiona tych, które ze mną pójdą.
-Wezmę Eunikę, Dertmoę, a także Selduine i Werę. Chyba nie powinnam pozbywać się z miasta znachorki.
Przed zgromadzenie wyszła z gracją Fiona, znachorka.
-Meribith, dobrze sądzisz, będę bardziej potrzebna w mieście niż tobie. Jednak proponuję ci w zamian Zarę. To moja uczennica. Poza tym moja siostra wychowywała ją na maga i kapłana w jednym. Powinna ci się przydać.
-Dziękuję Fiono. Zaopiekuje się Zarą, ale musi mi wyjawić jakiej broni używa.
Fiona o mało się nie zakrztusiła ze śmiechu. Szeptem przekazała mi dość poufną sprawę.
-Możesz jej dać jakąś różdżkę, ale broń Boże miecz czy kuszę. Jeszcze by was pozabijała, czy zraniła.
-Rozumiem. Chodź Zaro, będziesz naszą szóstą kompanką.
No i wyruszyłyśmy.

Coś pomiędzy życiem, a śmiercią - cz.2

Meribith.
komentarz[11] |

Komentarze do "Coś pomiędzy życiem, a śmiercią - cz.1 Sztorm"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Egipscy Bogow...
   Inspiracje ku...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.022760 sek. pg: