..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Devnin



Z początku dostrzegła jedynie kształty na drzewach zarysowane w gęstej mgle. Mimo, iż znała tę okolicę od dzieciństwa, zawsze zachwycała się jej pięknem. Kais było jasnym punktem elfickiego geniuszu na ciemnym tle przerażającej Puszczy Nocy.
Zbliżała się ścieżką. Koń był wykończony. Przyjrzała się dokładniej drzewom oddalonym o jakieś 50 metrów, kiedy do elfickiej stolicy zostało jej jeszcze do pokonania pół kilometra. Dostrzegła ich natychmiast. Czworo elfów siedziało zamaskowanych w konarach gigantycznych drzew. Nie mierzyli do niej z łuków. Nie pytali o nic. Większa część mieszkańców Kais znała Nannę, a przynajmniej o niej słyszała.
Czerwonowłosa minstrelka zbliżała się coraz bardziej do nadrzewnego miasta. Kształty wyłoniły się z mgły. Budowłe były jednocześnie częścią drzew, jak i składały się z innych elementów. Ukierunkowana siła natury stworzyła prawdziwe dzieło. Zdobione rozmaitą roślinnością chatki Były źródłem inspiracji dla wielu delfickich artystów. Niewielu ludzi mogło ujrzeć to magiczne miejsce.
Rosnące wszędzie niebieskie kwiaty Zaczynały jarzyć się błękitnym światłem. Zapadał zmrok.
Poruszona Nanna przyspieszyła konia. Już niedługo przekroczyła granicę niebieskiej poświaty.
Kais żyło. Roślinność zdawała się śpiewać dla mieszkańców. Gałęzie drzew uginały się, aby elfy mogły przechodzić pomostem z jednego skupiska chat do drugiego.
Kobieta wjechała na jeden z wielu podestów. Prowadził on ku górnym poziomom miasta.
Kilka nocnych ptaków przeleciało nad jej głową. Koń był spokojny – tak działała magia tego miejsca.
- Witaj, droga kuzynko – odezwał się elf o śnieżnobiałych włosach, gdy minstrela dotarła na ogromną kładkę. Radosna rzuciła się w jego ramiona. Dwóch innych elfów zaprowadziło konia do jakiegoś pomieszczenia utworzonego z gałęzi drzew.
Elf odsunął ją od siebie na odległość ramion i uśmiechnął się.
- Chodź za mną – rzekł. – Zjesz coś i wypoczniesz. Podróż do Kais jest męcząca.
Objęła go w pasie i ruszyli przez stolicę elfów.


- Co cię skłoniło do powrotu – zapytał białowłosy, gdy oboje siedzieli przy stole nakrytym płachtą liści.
- Stęskniłam się, Ellarze – odparła Nanna. – Niestety, nie zostanę długo. Szukam kogoś.
- Coś się stało?
Czerwonowłosa pociągnęła łyk wina z kubka.
- Pamiętasz Meris? Tę czarodziejkę?
- Meris de Sade? Jak mógłbym zapomnieć?
- Właśnie coś się stało. – Elfka posmutniała. – Została zamordowana. Chcę się zemścić. O pomoc poproszę Tireda. Właśnie jego szukam. Zaginął.
Uśmiech zniknął z twarzy Ellara.
- Nie widziałem go od waszego ostatniego przyjazdu.
- Boję się o niego, kuzynie – powiedziała Nanna drżącym głosem. – Straciłam przyjaciółkę. To już zbyt wiele. Nie chcę stracić i jego. Wiem, że stało się coś złego.
- Nie przejmuj się na zapas. Prawdopodobnie zamieszkał w jakieś osadzie nad morzem lub Jeziorem Endes i żyje szczęśliwie.
Po policzku fleki spłynęła łza.
- Wiesz, że nigdy się nie mylę – rzekła.
Elf zamyślił się. Dopił wino z kubka, wstał i podszedł do kuzynki obejmując ją.
- Udaj się więc do Devnin. – szepnął. – Devixis zna odpowiedzi na każde pytania.
- Nasi przodkowie nienawidzą ludzi – powiedziała Nanna. Jej głos był ściszony i na pozór beznamiętny. – Przecież to oni zniszczyli Devnin. Zostały tylko ruiny i… i ból. Jesteśmy niezależni dzięki Abigaile Dark, w której płynie odrobina elfickiej krwi. Ludzie żałują tego co zrobili, lecz… Devixis im nie wybaczy…
- Tired Fingerman jest dobrym człowiekiem – przerwał jej białowłosy. – Duchy naszych przodków, Devixis… Mimo, że to człowiek, czyny jego zostaną zapamiętane. Uzyskasz pomoc.
Przytuliła się do elfa mocniej. Poczuła napływ nadziei.


- Dlaczego odeszłaś?
Kiedy cię pochowałam mieszały się we mnie nienawiść nienawiść rozpacz. Wypełniłam twą ostatnią wolę. Odpoczywaj w spokoju. Niech jedyną muzyką, którą usłyszysz będzie głos lasu.
- Dlaczego Cię nie ma?
Viktor de Sick. Odszukam Tireda. Pomścimy twoją śmierć. Ten potwór zapłaci za swój czyn.
- Zimno mi… Wróć!
Ciężko mi. Staram się odzyskać blask w tunelu życia. Pieśni umierają, umiera moje wnętrze.
- Meris…


Nanna zostawiła Kais za sobą. Był ranek, choć słońce nie docierało do ziemi przez gęste listowie wysokiego lasu. Wąska dróżka wiła się między drzewami prowadząc na północny wschód, w głąb Puszczy Nocy. Dziwne dźwięki, gra cieni oraz mrok nie przerażały elfki. Znała to miejsce i wiedziała, że elfom nic tu nie grozi.
Od lat nie odwiedzała Devnin – dawnej stolicy elfów. Było to miejsce, gdzie po dziś dzień oddawano cześć poległym przodkom, którzy przed setkami lat bronili tego miasta. Wspaniałe Białe Miasto zostało ograbione i zniszczone. Duchy przodków połączyły swą moc stając się jedną postacią – Devixis. Wtedy przepędzili ludzi. Było jednak za późno. Devnin poległo. Elfowi, którzy uciekli skryli się na południu lasy, nad Jeziorem Endes. Tam założyli osadę zwaną Kais. Zaledwie sto lat temu Abigaile Dark, królowa Królestwa Czarnego Wichru ogłosiła niezależność nowej elfickiej stolicy. O masakrze w Białym Mieście nie zapomniano. Ogłoszenie niezależności Kais było zadośćuczynieniem ze strony ludzi. Większość elfów wybaczyło zbrodnię sprzed setek lat, jednak przodkowie wciąż pragną pomsty.
Gdy las stawał się coraz ciemniejszy wraz ze zmierzchem, Nanna ujrzała jasny zarys między dwoma drzewami. Koń sam przyspieszył. Ruiny Białego Miasta wyłoniły się z mroku. Były dobrze widoczne. Wiele rozmaitych budynków z białego marmuru zdawało się być częścią Puszczy Nocy.
Wierzchowiec pokonał gruzy jakiegoś pomnika i wjechał do Devnin. Kiedyś Nanna widziałaby tu żyjące, szczęśliwe miasto, które samo w sobie było dziełem sztuki. Dawno temu stały tu liczne posągi, fontanny, budowle były zdobione w każdym miejscu, to klejnotami, to mithrylem. Świątynia wzniesiona ku czci zapomnianego boga przed laty cieszyła pięknem i magią. Żyło się tu w zgodzie z naturą, w miłości i przyjaźni. Każdy był szczęśliwy. Bogowie sił przyrody odwdzięczali się elfom za ich miłość i troskę.
A dziś? Nanna była wstrząśnięta widząc same gruzy, ruiny. Wszystko zniszczone, ograbione. Pamięć o zniszczonym przez ludzi pięknie wisiała nad tym miejscem.
Minstrela poczuła napływającą niechęć do ludzi. „Te potwory zniszczyły nas – pomyślała, - zniszczyły elficką tożsamość wdarły się na stałe do wnętrz naszych dusz.”
Wtedy czerwonowłosa elfka zapłakała. Wylała z siebie cierpienie i rozpacz wszystkich braci i sióstr.
Otarła łzy i zsiadła z konia. Zostawiła go luzem. Wiedziała, że nie odjedzie, że cierpi tak samo nad losem tego miejsca.
Nanna ruszyła, w głąb miasta spoglądając na białe ściany porośnięte mchem. Na niektórych można było odczytać zielone, niezdarne napisy elfickie będące dziełem natury, która również nie może zapomnieć i ubolewa przez to, co tu się wydarzyło:
„Błądzić jest rzeczą ludzką”
Szła dalej. Skręciła, w niewielką uliczkę. Osmolona na czarno ściana przedstawiała inne słowa:
„Straciliśmy serce, straciliśmy duszę”
Zniszczone, marmurowe schodki prowadziły w dół. Zza zakrętu wyłonił się mały placyk bez wyjścia. Wszędzie leżał gruz. Wysokie ściany były popękane.
„Nadejdzie czas na przebudzenie, nadejdzie czas na śmierć” – kolejny zielony napis zdobi białą ścianę.
- Ściana Rozpaczy – szepnęła przez łzy kobieta. Zbliżyła się do niej i musnęła palcami szorstką powierzchnię. Rozpacz wzięła górę, gdy przeszedł ją dreszcz bólu tego miejsca.
Po chwili niechęć do ludzi uleciała w niepamięć.
- Przecież nie wszyscy są tacy sami – szepnęła do siebie. – Wielu spośród nich to dobre osoby.
Przyłożyła dłoń do zimnego marmuru. Poczuła napływającą energię, która delikatnie napinała jej mięśnie u ręki.
„Devixis – pomyślała elfka, - gdzie on jest? Co z nim? Czy on żyje? Gdzie szukać? Tireda Fingermana?...”
Potężna siła szarpnęła kobietą w tył. Ledwo zdołała utrzymać równowagę. Biała ściana zafalowała, niczym tafla jeziora po wrzuceniu weń kamienia. Z czterech różnych stron dobiegło ją groźne warczenie. Rozejrzała się nerwowo. Cztery stwory, przypominające wilki o czarnej sierści, wyłaniały się z ciemnych zakamarków. Ich futro jakby płonęło czernią. Z pysków ściekała przejrzysta ślina, gdy stworzenia obnażały potężne kły. Ich demoniczne oczy wysyłały impulsy paraliżującej energii. Nanna straciła czucie w każdym punkcie swego ciała. Tylko przerażenie kłębiło się w głowie wraz z myślą: „Dirseny, półwilki – półdemony…”
Zielony napis na Ścianie Rozpaczy rozmazał się i znów pojawił. Tym razem były to zmienione słowa:
„Nadszedł czas przebudzenia, nadszedł czas śmierci.”

Tired Fingerman.
komentarz[10] |

Komentarze do "Devnin"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Egipscy Bogow...
   Inspiracje ku...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.025753 sek. pg: