..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Dziedziczka losu rozdział I



Legenda
czyli rozdział I


Słońce chyliło się już ku zachodowi...Postać w białym płaszczu podążała szarą drogą miasta Sendoria. Zatrzymała się przed gospodą. Drzwi uchyliły się i postać wsunęła się do środka i usiadła przy stoliku w kącie.
W środku karczmy przy kominku staruszek opowiadał wszystkim zgromadzonym jakąś historię. Gdy skończył, dał się słyszeć odgłos rozczarowania. Nagle starzec ściszył głos:
- Posłuchajcie mnie teraz, mam dla was jeszcze jedno opowiadanie. Nie, to nie jest opowiadanie. To legenda. Zapewne nikt z was o niej nie słyszał. Jest to stare podanie. Mało kto je zna. – Dał się słyszeć podekscytowany szept – a oto i ono:
„Pewnego dnia
Wcale nie różnego od innych...
Przybędzie do nas osoba...
Strzegąca losu niewinnych

Niby podobna do was
A jednak tak różna
Mina jej nie będzie kwaśna
Nie będzie wesoła
Będzie naznaczona czasem zgoła...

Z tą osobą przybędzie coś odwiecznego
Pięknego i naszemu sercu drogiego...
Lecz zło obłudne okropnie zachłanne
Będzie się przygotowywało starannie...

Ta osoba pokona jedyne miejsce nieprzeniknione
Wyjdzie żywą i nieustraszoną...
Zdobędzie to, co starożytne...
Ocali to, co świetne...

Kiedy ona przybędzie zło się oddali...
Wraz z towarzyszami...
Osoby ukochane czyjemu sercu wyzwoli...

Gdy skończył wszyscy wstrzymali oddech. To było fascynujące. Padł grad pytań...
-Czy to prawdziwa legenda?
-Czy się spełni? a może się spełniło?
-Jak to było dokładnie?
-Jak to powstało...???
-Otóż pewnego dnia, moje dzieci, Wielka Królowa przebywała tutaj. Była inna niż my, bardziej doskonała. Żyła bardzo długo, a była wciąż młoda. Tym, czym nas od niej różniło były oczy, które widzą wszystko, uszy długie i spiczaste, oraz usposobienie, takie dostojne i opanowane. Jej dwór uważał ją za bóstwo.
Ale pewnego dnia, gdy Królowa wyszła na spacer do lasu, na miasto napadło wielkie stado trolli. Takie zamieszanie zapanowało w mieście, że zapomniano o Królowej Aivien, bo tak w istocie miała na imię. Gdy przypomniano sobie o niej zaczęły się poszukiwania, znaleziono ranną królową pod drzewem. Ledwo żyła. Widać było na niej ślady śmiertelnej walki. Gdy świta zbliżyła się do Aivien, ciało jej pokryła srebrna mgła. Mgła wirowała i dało się słyszeć głos, który wypowiedział wcześniejsze słowa legendy. Następnie mgła zamieniła się w srebrnego (o dziwo) feniksa, który poleciał daleko w Góry Cienia za miastem. Po ciele królowej nie zostało nawet śladu Krążyły wieści, że ten, kto zabłądzi w puszczy pod górami widzi we mgle srebrnego ptaka, który pomaga mu odnaleźć drogę. Możliwe, że to Aivien, która chce pomóc w tren sposób ludziom gdyż jej ojciec jest człowiekiem. Ptak ma na sobie piękną srebrzystą kolię z białymi klejnotami wtopionymi w przejrzysty metal. Tę kolię miała na sobie Aivien, kiedy ją widziano po raz ostatni w lesie.
-Ale to jest śliczne... – Stwierdziła mała dziewczynka.
-Śliczne? Raczej pełne tragizmu – Tę odpowiedź dał kobiecy głos postaci ukrytej pod białym płaszczem.
-A ty, kim jesteś? – Zapytał ciemnowłosy mężczyzna..- Odsłoń twarz ..a może się boisz?
-Nie bądź wścibski Thorsonie może ona ma coś do ukrycia – Zapytała rudowłosa kobieta
-Nie jestem po prostu pewna czy chcielibyście by mnie oglądać...
-Na pewno byśmy mieli...
-A co? Jesteś taka brzydka?- Zapytał Thorson.
-Nie, po prostu nie jestem taka jak wy...
-Odsłoń twarz... – Powiedziała rudowłosa kobieta i imieniu Neneth.
-Dobrze...ale... nie zdziwcie się..
Biała postać zrzuciła kaptur...To, co ujrzeli nie przeraziło ich, ale trochę zdziwiło...Pod kapturem kryła się śliczna twarz dziewczyny , ze złocistymi włosami...jej oczy były tak przejrzyste i tak błękitne jak niebo nad Sandorią ,błyszczały zupełnie jak Silmaril z czoła Earendila ,żeglującego po niebie na swym wiernym „Vingilocie” . Zebrani zwrócili też uwagę na uszy dziewczyny . Były spiczaste . Nie była jedną z nich...Pod płaszczem , niby obszernym , kryła się bardzo szczupła osoba , niby delikatna...ale w wyrazie twarzy dało się zobaczyć ogromny hart . Staruszek widząc dziewczynę przyskoczył do niej jak oszalały :
-O Boże , Aivien , Moja Pani...
-Nie , nie jestem Aivien , ale tak ,słyszałam , o Królowej , może jestem do niej odrobinkę podobna , ale nie jestem nią...
-Jak to możliwe? To jak mogłaś o niej słyszeć? Słuch o niej zaginął...kto więc ci objawił jej imię? Jesteś za młoda , żeby ją pamiętać..
-Za młoda ?Nie , nie jestem za młoda , doskonale ją pamiętam , była moją matką chrzestną...
-Dziecko , a ile ty masz lat???????
-2345
-Co?????????- krzyknęli wszyscy zebrani
-Tak , to prawda , jestem inna niż wy , jestem Eldarem , po waszemu po prostu elfem , tak jak Królowa Aivien
-Elfem??? Przecież odkąd odpłynęli do Amanu , nie ma już ich w Śródziemiu...
-Jestem jednym z ostatnich...
-Oh, a więc Aivien była elfem?
-Półelfem...córką Arweny i Aragorna , władców Gondoru
-Gondoru ???A więc on istniał naprawdę ???
-Tak , a Aivien była jego władczynią...
-A ty kim jesteś? –zapytał Thorson
-Jestem Isilvien , córka Legolasa , króla Mrocznej Puszczy
-Legolasa??? Proszę , proszę , ale niewiem czy mamy ci wierzyć
-Popatrzcie-wyjeła z kieszeni pierścień z zielonym kamykiem w kształcie liścia , była to godło Thranduila – to może zaświadczyć , dostałam go od ojca przed jego odpłynięciem do Amanu .
-Hmmm , myślę , że możemy ci wierzyć
-Chciałabym się tu gdzieś zatrzymać , czy mogłabym?- zapytała nieśmiało Isilvien
-Tak , oczywiście , możesz zamieszkać ze mną – zaofiarowała Neneth
-Och , niechcę ci przeszkadzać..
-Ależ skąd to będzie dla mnie zaszczyt
-W takim razie z chęcią z tobą zamieszkam
-Już późno , chodź idziemy do mojego domu
Neneth i Isilvien wyszły z karczmy . Neneth była córką burmistrza tego miasta . Miała 23 lata i piękne krwistoczerwone włosy . Były one jej dumą , ale teraz zobaczyła , że nie mogą równać się ze złotymi włosami Isilvien . W Isilvien Neneth czuła coś niezwykłego . Chciała się z nią zaprzyjaźnić . Była dla niej jak bogini .
-Już jesteśmy , to tutaj
Stały przed wielkim , białym domem z ogromnymi rzeźbionymi drzwiami
-Piękny masz dom
-Dziękuję –odparła zadowolona Neneth
Weszły do środka i poszły do jednego z pokoi :
-Proszę ,to będzie twój pokój...
-Sama , mieszkasz w tak ogromnym domu?
-Tak , na razie , tak
-Nie związałaś się z nikim...?
-Był ktoś taki , ale...
-Ale?
-Ojciec – odpowiedziała szybko Neneth – niechcę o tym rozmawiać...
Neneth wyszła i Isilvien została sama...w głowie kołatały jej się różne myśli...współczuła Neneth bo wiedziała , że musiało wydarzyć się coś strasznego...
Ale jedno pytanie zwłaszcza jej doskwierało . Co ona tutaj właściwie robi ? Co jej kazało właściwie zawędrować w to miejsce ? W miejsce , w którym zginęła Aivien...jej ukochana Królowa...Ale dobrze...nie będzie już rozpamiętywała przeszłości ...było...minęło...


Isril Iluviel.
komentarz[0] |

Komentarze do "Dziedziczka losu, rozdział I"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Egipscy Bogow...
   Inspiracje ku...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.017789 sek. pg: