..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Po chwili marszu uniosła głowę, przed nią rozciągał się zapierający dech w piersiach widok. Strumień rozlewał się szerzej, tworząc wcinającą się w puszczę zatoczkę, z dwóch stron osłoniętą skałami. Zielonkawa woda była przejrzysta do tego stopnia, że dawała złudzenie, iż jest płytka niczym kałuża, lecz ten, kto chciałby tamtędy przejść, przekonałby się, że w rzeczywistości zakryłaby z głową dwóch stojących sobie na ramionach mężczyzn. Dalej strumień wciskał się pomiędzy dwie skały i spadał z łoskotem, tworząc malowniczy wodospad. Keila stała przez chwilę jak urzeczona. Widziała to miejsce wielokrotnie, lecz za każdym razem nie mogła oderwać wzroku od piękna tego zakątka. Trzewiki związała rzemieniami na pasku, podciągnęła sukienkę i zaczęła się wspinać na skałki, by dotrzeć nad brzeg cienistej zatoki. Przeskakiwała z występu na występ aż dotarła do brzegu tuż pod gęstą ścianą lasu. Zrzuciła szybko sukienkę i wskoczyła do lodowatej wody. Przymknęła sennie oczy i rozkoszowała się dotykiem chłodnej wody na nagiej rozpalonej skórze. Dotykiem tak cudownym po marszu w gorącym letnim słońcu. Gdy nurkowała, spłoszone ryby uciekały spomiędzy jej dłoni, by zbić się znów w ciasną gromadkę kawałek dalej. Pływała leniwie, powoli rozgarniając wodę kolistymi ruchami, a jej włosy rozplotły się, tworząc wokół niej czarny, gładki kobierzec, na pomarszczonej zielonkawej tafli. Tylko ona i Gerran znali to miejsce, nikt z wioski nie zapuszczał się aż tak daleko w głąb puszczy. To był ich sekret, tutaj siadywali i godzinami rozmawiali o byle czym, o wszystkim. Na polanie niedaleko uczył ją jeździć konno. To tutaj zbierali i suszyli zioła, z których przygotowywała potem lekarstwa dla ojca.
Zamyślona, nie zauważyła chłopaka, który wspiął się na skałę. Stał jak zahipnotyzowany, wpatrując się w jej ciało, które w promieniach ostrego słońca wydawało się być płynnym złotem. Z trudem przełknął ślinę, gardło momentalnie wyschło mu na wiór, nie był zdolny do wykonania choćby najmniejszego ruchu, a przecież wiedział, że powinien zejść, nie wolno mu było patrzeć na nią. Przez chwilę zdawało mu się, że to sama Asthara, bogini rzek wyszła ze swej samotni i ukazała się oczom śmiertelnego. Bał się poruszyć, by nie spłoszyć cudnego zjawiska i dopiero po chwili uświadomił sobie, że zna tę dziewczynę, lecz nigdy nie podejrzewał, jak jest piękna. Gdy zanurkowała, powoli i ostrożnie odwrócił się i zszedł z powrotem na drugą stronę skały. Nogi miał jak z waty, wciąż widział przed oczami ten obraz, jej powolne, zmysłowe ruchy, przymknięte oczy i rozmarzony wyraz twarzy. Potrząsnął energicznie głową, nie po to tu przyszedł, teraz musiał ją ratować, każda sekunda była na wagę złota, a on jak dzieciak zmarnował tyle czasu. Zagwizdał delikatnie, potem coraz głośniej i głośniej. Keila błądziła daleko w świecie swych marzeń, z zamyślenia wyrwał ją cichy gwizd, umówiony sygnał, rozejrzała się w popłochu, ale nigdzie nie dostrzegła Gerrana. Dopiero po dłuższej chwili zdała sobie sprawę, że dźwięk dochodzi zza skały. Wyszła z wody, wycisnęła porządnie mokre włosy i ubrała się. Szybko wspięła na skałki i zeskoczyła delikatnie po drugiej stronie.
- Cóż cię tu sprowadza, szlachetny młodzieńcze? - zażartowała odsłaniając w uśmiechu białe zęby i przeczesując palcami splatane kosmyki.
- Keilo, wybacz, ale nie czas na żarty - powiedział gniewnie, bardziej zły na siebie niż na nią.
Dziewczyna momentalnie spoważniała, nie pamiętała, by chłopak kiedykolwiek zwrócił się do niej takim tonem, podeszła do niego obrzucając uważnie wzrokiem juki konia, które właśnie zapinał.
- Co się stało?? Wyjeżdżasz, Gerranie?
- Ty wyjeżdżasz i to jak najszybciej - rzucił nie odwracając się. - Spakowałem wszystko, co będzie...
- Jak to: wyjeżdżam? - przerwała mu w pół słowa. - Co to znaczy: wyjeżdżam? Co się stało?? Coś z ojcem?!
Gerran milczał dłuższą chwilę, zbierając myśli, a Keila zasypywała go gradem pytań, na które nie chciał i nie miał czasu odpowiadać.
- Posłuchaj - rzekł powoli - szukają cię, nie wiem, kto i nie wiem, za co, ale po ich wyglądzie i manierach wnioskuję, że nie chcą porozmawiać o pogodzie. Twojemu ojcu nic nie jest, gdy przybyli, był u nas, więc powiedziałem, że to mój wuj, uwierzyli. Odjechali po przeszukaniu waszego domu, ale wiem, że czekają gdzieś niedaleko i jeżeli jeszcze tu za mną nie trafili, to tylko dlatego, że kluczyłem, myliłem trop i bardzo uważałem, żeby nikt mnie nie widział. Prawdopodobnie niedługo trafią po moich śladach, a wtedy lepiej, żeby żadnego z nas tu nie było. Spakowałem wszystko, co może ci być potrzebne w drodze. Koc, jedzenie, jakieś ubranie na zmianę, to co udało mi się w tak krótkim czasie zgromadzić. Twój ojciec mówił mi, że przygotowywał cię do tego, że pewnego dnia będziesz prawdopodobnie musiała uciekać.
Chłopak odwrócił się i zamarł widząc twarz dziewczyny. Stała blada jak księżyc, pustymi oczami zapatrzona w przestrzeń, milcząca. Opuściła głowę i bez słowa dosiadła wierzchowca.
- Poczekaj – szepnął. - Trzymaj się rzeki, musisz przejechać przez część terytorium Ideilanu, ale póki chroni cię las, nic nie powinno ci się stać. Uważaj na przygranicznych łowców, często łapią ludzi i wywożą na handel. Musisz dostać się do podnóża gór, do Zachmurzonych Szczytów.
Keila uniosła głowę, w jej oczach na chwilę pojawił się strach, wspomnienie ostatnich słów umierającej matki.
- Do lasu pogranicza – szepnęła, kończąc zdanie Gerrana.
- Tak, twój ojciec powiedział, że żyje tam ktoś, kto ci pomoże, w sakwie masz chustę, którą masz im pokazać na dowód twoich słów, musisz im powiedzieć, że jesteś córką Tar Istia, źródła. Jeżeli jesteś w stanie, jedź dziś całą noc, zmrok zapadnie dopiero za kilka godzin, ale lepiej, byś rano była jak najdalej stąd - głos załamał mu się lekko, a w oczach zadrżały łzy. – Gdybym –westchnął - gdybym tylko mógł jechać z tobą.
- Nie możesz, ojciec zapewne powiedział ci, dlaczego, opowiadał mi kiedyś o tym lesie, choć niewiele pamiętam, wiem jedno, nie wolno mi nikogo tam wprowadzać. Germanie, oni by cię zabili, nie jestem pewna, czy mnie samej uda się tam dostać, od kilkudziesięciu lat mogło się tam wiele pozmieniać. Pochyliła się w siodle i pocałowała chłopaka w policzek, poczuł, że ona też ma twarz mokrą od łez.
- Żegnaj - powiedziała uderzając lekko konia piętami.
- Nie „żegnaj”, a „do zobaczenia” - patrzył jak znika w gęstej ścianie lasu, niemalże kładąc się na końskiej szyi. - Zawsze będę cię kochał – dodał, ale dziewczyna nie mogła go już słyszeć.
Po jej odjeździe dużo czasu poświęcił na zatarcie jak najlepiej się dało śladów jej obecności, potem usiadł na skale i długo w nocy patrzył na spadającą ze skałek wodę.

Po długim czasie przedzierania się przez gęsty las dziewczyna wyjechała na wąską ścieżkę, coraz bardziej oddalała się od domu i wiedziała, że gdy nadejdzie świt, znajdzie się na nieznanych jej jeszcze terenach Imperium Ideilanu. Nie mogła przestać myśleć o ojcu. Czy da sobie radę? Czy siostry Gerrana otoczą go dobrą opieką? Czy sam Gerran będzie się miał dobrze? Martwiła się o dom i przyjaciół. Zatopiona w myślach, wciąż jednak czujnie nasłuchiwała każdego nienaturalnego szmeru. Las jednak wydawał się żyć swoim zwykłym tajemniczym życiem, nie zakłócanym przez niczyją obecność.
Robiło się coraz ciemniej. Schyliła się i oparła o szyję konia, by nie uderzyć w jakąś niewidoczną w mroku gałąź. Wraz z nocą przyszedł chłód, lecz Keila jechała dalej. Zrobiła jeden krótki postój, by wyjąć z juków płaszcz, napoić konia i przegryźć kawałek suchara. Potem ruszyła dalej. Wkrótce zrobiło się na tyle ciemno, że koń potykał się nie widząc gdzie idzie, zsiadła więc z niego i prowadziła za uzdę, badając teren przed sobą kawałkiem kija. Nie ustrzegło jej to jednak od kilku upadków. O tym, że wciąż idzie ścieżką, upewniał ją tylko chrzęst żwiru pod stopami i lekka poświata księżyca, która ledwie przedzierała się przez korony drzew. Szła w korytarzu szarości otoczona jak ścianami nieprzeniknioną czernią nocnego lasu. Była zmęczona i przestraszona, ale strach dodawał jej sił. Noc wlekła się w nieskończoność. Każda sekunda zdawała się być wiekiem. Nad ranem przystanęła, by trochę odpocząć. Przywiązała konia i usiadła na ziemi, opierając się plecami o pień drzewa. Sen przyszedł niepostrzeżenie. Nie miała szans się przed nim bronić.

Sharissa.


strony: [1] [2]
komentarz[6] |

Komentarze do "Córki źródła, cz. I"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Inspiracje ku...
   Egipscy Bogow...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.026568 sek. pg: