..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Menu

   » Recenzje

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0


„Spokój i cisza - myślał - Nareszcie od prawie dziesięciu lat. Po co mi było wyjeżdżać? Nie mogłem siedzieć spokojnie i przeboleć jakoś wszystko. Może trochę przesadziłem, ale w ostatecznym rozrachunku wyszło mi to na dobre. Nie mogłem narzekać na brak przygód. Ale nareszcie jestem w domu i wszystko powróci do normy. Ale najpierw...”
Tok myślenia przerwało mu pukanie do drzwi. Po chwili powtórzył się po raz drugi. Gdy odezwał się mówiąc, że nie śpi już, dało się słyszeć stukanie ciężkich butów po schodach.
„Jakim cudem nie usłyszałem jak wychodzi?” zastanawiał się. Po chwili porzucił jednak tą myśl, wstał z łóżka i zaczął się ubierać. Kiedy skończył, przypasał długi miecz, otworzył drzwi i zszedł na parter. Nie bez trudu dotarł do kontuaru, ponieważ teraz w gospodzie było dużo więcej ludzi. Usiadł na krześle i zamówił sobie kufel Bunskiego piwa, które szybko wypił. Kiedy trunek zaczął krążyć w jego żyłach poczuł się jak nowonarodzony. Wstał, zapłacił za napój, dał karczmarzowi stosowny napiwek i wyszedł. Kiedy znalazł się na ulicy, ruszył w kierunku stajni gdzie zostawił konia. Jeszcze zanim doszedł na miejsce usłyszał podniecone rżenie swego młodego ogiera, który osiodłany był gotowy do drogi. Poklepał zwierzę po karku, dał stajennemu kilka monet, wziął uzdę i ruszył w kierunku głównej ulicy.
Gdy dotarł do głównej ulicy, natychmiast utonął w rzece ludzi.. W powietrzu unosiły się różne zapachy. Od przyjemnej woni pieczonego chleba, po drażniące nos zapachy odchodów zwierzęcych. Po ulicy przesuwali się ludzie zarówno pieszo jak i konno. Gwar był miejscami nie do zniesienia, ale po dużym piwie to nawet nie przeszkadzało młodzieńcowi, a nawet zwierzęciu, które parskało podniecone po pierwszej od dłuższego czasu nocy w porządnej stajni. Z trudem przedzierali się w kierunku zamku. Im bardziej zbliżali się do się twierdzy tłum przybierał na sile. Masy ludzi ciągnęły w kierunku głównego placu. O ile dobrze pamiętał, gdy był tu dziesięć lat temu, takiego czegoś nie było.
Stracił bardzo dużo czasu na przedzieraniu się przez gęstwinę ludzi. Czasem pomagał mu w tym koń, czasem groźba, a czasem traktował pewnych siebie butem. Wiedział, że nie zaskarbi sobie tym przyjaznych uczuć, ale nie lubił, gdy mówiło się coś niepochlebnego na temat jego matki. W końcu dotarł jednak do zamku. Nie miał jednakże okazji aby pooglądać dawno nie widzianych murów, ponieważ podszedł do niego wysokiej rangi żołnierz.
- Mam rozkaz odprowadzić cię panie wprost do króla, któremu doniesiono o twym wczorajszym przybyciu. Strażnik, który stał na warcie poinformował mnie o wszystkim, a ja przekazałem wiadomość władcy, który zechce panie z tobą rozmawiać. Proszę iść za mną. Koniem zaopiekuje się stajenny.
Nie mając dużo czasu na reakcję, oddał lejce młodemu chłopcu, który pojawił się, gdy żołnierz skończył mówić, sam zaś ruszył za gwardzistą w stronę bocznego wejścia do pałacu.
Prowadzono go doskonale znanymi mu drogami. Pamiętał, gdy jako dziecko biegał po korytarzach. Krył się po komnatach, powodując ogólne zamieszanie. On, w przeciwieństwie do dorosłych doskonale się bawił. Wszystko uległo jednak zmianie, gdy musiał opuścić zamek. Był jeszcze wtedy młody i źle mu było opuszczać dom oraz przyjaciół. Nie było jednak innej drogi. Nie mógłby żyć w tym zamku.
Z rozmyślań wyrwał go spokojny acz stanowczy głos strażnika:
- Zaczekaj tu. Król karze cię zawołać, gdy będzie gotowy.
Żołnierz odwrócił się i wyszedł z pomieszczenia zostawiając młodzieńca samego.
Doskonale pamiętał to pomieszczenie. Za dużymi wrotami znajdowała się sala tronowa, w której tyle razy chwał się przed rodzicami, mając przy tym niezły ubaw. Dziwiło go jednak to, że rodzice nigdy nie podzielali jego entuzjazmu. Pamiętał, że zawsze był rozrywkowym dzieckiem. Z jego twarzy prawie nigdy nie schodził uśmiech. Był beztroski, nie przejmował się problemami tego świata, tak jakby one go nie dotyczyły, był ponad nimi. Jakże się mylił. Zderzenie z rzeczywistością było bolesne. Sprawiło, że opuścił dom i przyjaciół. Był jeszcze młody jak na elfa. Nawet był jeszcze dzieckiem. Jednak życie ciężko go doświadczyło. Dzięki temu stał się silniejszy. Podróż była dla niego niesamowitym przeżyciem. Sprawiła, że zmienił się całkowicie. Był to najtrudniejszy okres w jego dotychczasowym życiu. Ale zdał egzamin pomyślnie i cieszył się bardzo z tego powodu. Zmienił się także jego wygląd zewnętrzny. Za młodu ubierał się w bardzo wyszukane stroje w różnych kolorach często bardzo krzykliwych. Teraz miał na sobie czarne skórzane, wysokie buty, czarne spodnie, czarną koszulę i pelerynę w tym samym kolorze. Jego włosy, które gdy był młody miał krótko przycięte, teraz były długie i spływały mu na ramiona. Jego twarz także uległa zmianie. Nie była ona już beztroska i roześmiana. Była teraz poważna. Zawsze malowało się na niej skupienie. Jego wzrok był przenikliwy. Potrafił nim na wylot przewiercić człowieka. Zmienił się i wiedział o tym doskonale. Nie był tą samą osobą, która wyjechała z Neb dziesięć lat temu. Zastanawiał się jak zareagują na jego powrót. Zważywszy na powód rozstania, wiedział, że może nie być zbyt ciepłe.
Zaczął wspominać młode czasy. Czasami zastanawiał się czy to aby na pewno jest jego przeszłość, czy to nie jest życie kogoś innego, że to wszystko było tylko snem, że zaraz się obudzi i nadal będzie miał trzydzieści lat. Wiedział jednak, że to nie nastąpi. Te dziesięć lat minęło. Nie zmarnował ich jednak. Choć było jeszcze przed nim jeszcze wiele nauki, ale wiedział, że jest dalej niż przed wyjazdem. Na początku chciał wrócić, ale w miarę jak jego wiedza się pogłębiała, uczucie tęsknoty opuszczało go powoli.
Teraz powrócił jednak do domu. Miał nadzieję, że będzie mógł pomieszkać z rodziną jeszcze przez jakiś czas, spotkać się ze starymi przyjaciółmi, odświeżyć znajomości. Wiedział, że nie pozostanie tu na zawsze. Wieczność to bardzo długo. Musiał wrócić do Agis, do ojczyzny, przerażały go wiadomości, jakie stamtąd docierały. Nie wiedział jak, nie wiedział kiedy, ale musiał pomóc swemu krajowi. To było jego celem. Dzięki temu miał motywację do większego wysiłku i pracy nad sobą.
Drzwi skrzypnęły. Buty zastukały na posadzce.
- Król wzywa - usłyszał za sobą głos.
Elf odwrócił się i spojrzał na gwardzistę.
- Pamiętaj, - mówił żołnierz - że nie wolno ci się odezwać, dopóki nie zostaniesz zapytany. Musisz też oddać mi całą posiadaną broń, inaczej nie zostaniesz wpuszczony. Jeżeli umiesz czarować, nawet nie próbuj, natychmiast zginiesz. Zrozumiałeś?
- Oczywiście. Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej - odparł.
Oddał broń, na którą składał się długi miecz, któremu gwardzista uważnie się przypatrywał, oraz dwa długie sztylety, również o niecodziennym wyglądzie, a także mały sztylecik ukryty w cholewce wysokiego buta. Gdy strażnik upewnił się, że to wszystko, przepuścił go. Elf narzucił kaptur na głowę. Dzięki temu nie można było rozpoznać jego twarzy, a on sam mógł widzieć wszystko dookoła. Taki mały prezent od przyjaciela, gdy opuszczał bractwo Szarych Szat. Odwrócił się i ruszył w kierunku sali tronowej.
Kiedy wszedł do środka od razu zauważył, że nic się nie zmieniło. Zasłony powieszone przy oknach miały ten sam kolor. Dywan był ten sam. Władca wraz z małżonką siedział jak zwykle na tronie. Po obu stronach stali doradcy. We wszystkich przejściach, a także w pobliżu tronu, stała gwardia królewska, którą elf zmierzył krytycznym wzrokiem. Wiedział, że pokonałby ich gdyby chciał, a jeżeli nie wszystkich, to przynajmniej część. Ale nie po to tu przybył.
Szedł powoli po czerwonym kobiercu. Kiedy spojrzał na władcę, od razu zauważył piętno czasu jakie na twarzy odbiło mu dziesięć lat, odką ostatnio się widzieli. Twarz miał pomarszczoną i zmęczoną. Nie było już tej energii, która bila od niego. Włosy zaczynały mu rzednąć i straciły swój dawny kolor. Jedynie oczy pozostały te same. Czujne i świdrujące, z których biła wielka mądrość. Jego małżonka także zmieniła się bardzo. Ona także posmutniała. Na twarzy pojawiły się zmarszczki, które pobrudziły jej niegdyś piękną twarz.
- Co cię tu sprowadza wędrowcze? - zapytał król. Jego głos także pozostał niezmieniony. Nadal był wyraźny i stanowczy.
- Przybyłem tu, aby spotkać się z rodziną i dowiedzieć się, co się dzieje w moim dawnym domu - odpowiedział. Jego głos był czysty i nieludzki. Po prostu elfi.
- Spotkałeś rodzinę? - zapytał monarcha patrząc uważnie na zakapturzoną postać nieco zaskoczony tonem głosu przybysza.
- Niestety nie panie. Nie dałem rady. Zamek był zamknięty i nikogo nie przepuszczano nocą przez bramę.
- Więc masz rodzinę na mym dworze? Rad bym ich poznać.- rzekł uśmiechając się król.- Wyglądasz na człowieka, którego nie powstydziłby się żaden ojciec. Skąd pochodzisz?
- Moim domem jest królestwo Agis.
Król jeszcze uważniej przyjrzał się gościowi. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi, lecz nie został też zaskoczony. Od momentu wejścia dziwnego osobnika podejrzewał, że to elf.
- Na moim dworze nie ma nikogo, kto pochodzi z Agis - powiedział warząc słowa król.
- Wiem - odparł przybysz - Nazywam się Kiramon i tęskniłem za tobą ojcze - rzekł zrzucając z głowy kaptur i ukazując wszystkim swoje oblicze.
Na sali zapadła cisza. Przez kilka chwil nikt nie odezwał się ani jednym słowem. Wszyscy wpatrywali się w młodego elfa, który stał naprzeciwko tronu i władcy. Ciszy nie przerwał żaden dźwięk, nawet ptaki za oknem zamilkły, jakby nasłuchując i oczekując tego co miało się wydarzyć. W końcu jednak całun milczenia został przerwany i królowa, zapominając o wszystkich oficjalnych formułach, podbiegła do młodzieńca i zarzuciła mu ręce na szyję w przypływie nieopisanej radości. Nawet król, który jest instytucją w państwie, i który powinien zawsze zachowywać się oficjalnie, wstał z tronu, podszedł do syna, ucałował w czoło i przycisną do piersi.



strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6]
komentarz[4] |

Komentarze do "Fragment książki"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal


   Sonda
   Czy ewolucja idzie w dobrym kierunku?
Jasne, tylko tak dalej.
Nie mam zdania.
Nie wszystko mi się podoba, ale
Nie widzę potrzeby.
To krok wstecz.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Bogowie greccy
   Fantasy jako ...
   Przeznaczenie
   Apokalipsa 20...
   Wilkołaki
   Legenda o kró...
   Bogowie grecc...
   Chupacabra
   Egipscy Bogow...
   Inspiracje ku...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.041165 sek. pg: